tekst: Paweł Demirski
reżyseria: Monika Strzępka
scenografia i kostiumy: Michał Korchowiec
muzyka: Jan Suświłło
premiera 27 kwietnia 2012 / piątek /godz. 19.00 – Scena Kameralna
309. PREMIERA,
sezon 2011/2012
wolimy wolimy
Występują:
Małgorzata Białek, Andżelika Cegielska, Agnieszka Kwietniewska, Rozalia Mierzicka, Mirosława Żak, Andrzej Kłak, Filip Perkowski
Teatr w Polsce od stanu wojennego spychany jest na margines życia publicznego, a jego kondycja finansowa i organizacyjna w tym roku osiągnęła stan krytyczny. Czego w takiej sytuacji możemy chcieć – od teatru, od życia publicznego? Przecież wszyscy chcemy, żeby było dobrze. To przedstawienie jest dedykowane ludziom dobrej woli.
Komentarze widzów:
czy ktoś życzliwy może napisać ile trwa spektakl? bo zaraz po biegnę na pociąg ;)
Spektakl trwa 2 godziny i piętnaście minut, a ostatnie minuty przedstawienia to doprawdy, hm… Zapraszamy
Najlepszy spektakl, jaki widziałam (no może „Bohater roku” miał podobnie). Jedyna uwaga: Amy przesadziła z długością przytulania mojego faceta;)
to nieładnie zdradzać szczegóły spektaklu tym, którzy jeszcze go nie widzieli :(
To był absolutnie najważniejszy spektakl w moim życiu, a widziałem już ich dziesiątki. To nie był spektakl – to był manifest! Myślę, że tak samo ważny dla nas teraz, jak „Dziady” Dejmka w ’68 roku dla ówczesnych ludzi.
Przepraszam, ale to tylko jeden mały smaczek, spośród wielu ciekawych i poruszających szczegółów, który myślę, że tylko pobudzi apetyt na spektakl…:)
Konwencja upadła, wydarzenia przestały być spektaklem. Stałem się jednym z was. Dziś rano, kiedy otwarłem oczy wciąż byliście ze mną . Gadaliśmy przy kawie. O tym i owym, leniwie. Nie chcę was stracić… dlatego… nie pojadę już więcej do Wałbrzycha.
Byłem… nie polecam niestety
Brak wyraźnego początku, zakończenia też nie ma. Akcji też nie ma , akcja właściwie stoi w miejscu , nic się nie posuwa do przodu. Dialogi – dialogów też praktycznie nie ma , bo są prawie same monologi- przydługie, przegadane, zawiłe, nieczytelne.
Miejsce i czas akcji , też nieczytelne, a właściwie ciągłe przeskakiwanie z miejsca na miejsce , z teraźniejszości do przeszłości i przyszłości bardzo mnie zmęczyło. Aktorzy też maja rozdwojenie jaźni, bo jeden aktor raz jest dziennikarzem Gazety Wyborczej, a za chwilę utożsamia sie z dziennikarzem tropiącym aferę watergate w USA, raz jest terapeutą raz jest pacjentem. Autor zamiast subtelnie przenosić widza z miejsca do miejsca i czasu do czasu grą aktorów , scenografią itd. wyświetla slajdy z informacją , gdzie i kiedy dzieje się akcja . No ale cóż, tak to w dramacie współczesnym bywa.
Idźmy dalej
Właściwie nie jest to sztuka ani dla starszych, ani dla młodzieży, ani dla inteligentów , ani dla pospolitych zjadaczy chleba, nie wiem do kogo jest to kierowane. Jeżeli ktoś nie daj boże nie wie kim była Amy Winehouse , obce są mu zawiłości afery watergate i losów tropiącej ją dziennikarzy a jeszcze słabo zna angielski to juz zapewniam Was ,że ciężko wysiedzieć mu te dwie godziny. Przede mną siedziała grupa starszych ludzi , jestem pewna ,że bardzo zawiedzionych. Za mną młody człowiek przy każdym przekleństwie wybuchał salwą głośnego śmiechu- podejrzewam ,że bierze te same dropsy co Amy. Moje dzieciaki – tegoroczni maturzyści powiedzieli ,że więcej do tego teatru nie idą.
Gra aktorów na poziomie liceum- albo recytują , albo wrzeszczą , albo smarkają w chusteczki, innych form artystycznego wyrazu brak. A zapomniałam to wszystko przerywane rzucaniem krzesłem o podłogę , niewyszukanymi przekleństwami i „pożyczonymi” anglojęzycznymi piosenkami. Ani to śmieszy ani wzrusza- zwłaszcza te przekleństwa. Przytulanki , smażenie jajek i śpiewy przy ognisku – trywialne , banalne, nie porwało mnie. Zmęczona i zawiedziona wróciłam do domu.
gdybym chciał być gdziekolwiek subtelnie przenoszony, urodziłbym się wiotkim arystokratą.
A spektakl jest nie dla miłośników pieszych wycieczek na Wysoki Zamek z Felicjanem Dulskim. Może mi Pani jedynie zazdrościć wypieków na twarzy i przygryzionych warg.
Reasumując- inspirując się językiem tego przedstawienia napisze – Większego gó…a dawno nie widziałam, zagrajcie coś kuźwa dla ludzi w końcu !
Może jakąś 'Zemstę’ bez huśtawek?
Pomiędzy Zemstą a tym co prezentuje teatr wałbrzyski istnieje przestrzeń tak wielka jak wszechświat. Szkoda , że Pan Marcin tego nie dostrzega. Może bez tego szyderstwa i osobistych wycieczek, wysili się Pan i napisze co tak Pana zachwyciło .
Marcin ! Odstaw chłopie te narkotyki
NIGDY!