WESELE

PREMIERA:

29 listopada 2019 r. na DUŻEJ SCENIE w dzień uroczystych obchodów 55-lecia Teatru.

Spektakl trwa 125 minut bez przerwy

Zobacz trailer spektaklu:

Stanisław Wyspiański

WESELE

Reżyseria: Wojtek Klemm

Dramaturgia: Tomasz Cymerman

Scenografia: Karolina Mazur

Kostiumy: Julia Kornacka

Muzyka: Rafał Stachowiak

Choreografia: Anna Krysiak

Reżyseria świateł: Natan Berkowicz

Inspicjent: Anna Solarek

Zdjęcia: Tobiasz Papuczys

Obsada: Karolina Krawiec-Grzelczak / Dominika Zdzienicka [g], Katarzyna Janek [g], Anna Mikuła [g], Irena Sierakowska, Irena Wójcik, Mateusz Flis, Michał Kosela, Wojciech Marek Kozak [g], Piotr Mokrzycki, Filip Perkowski, Wojciech Świeściak, Sebastian Wiertelak [g]

 

WESELE Stanisława Wyspiańskiego wydaje się doskonałym probierzem polskich nastrojów obywatelskich, jak również siły i kondycji zespołu aktorskiego. Zależy nam na postawieniu zespołowi wyzwania, które niewątpliwie jest najpoważniejsze od wielu sezonów.

Spektakl jest próbą opowiedzenia tekstem Wyspiańskiego o obecnej polskiej rzeczywistości. Reżyseruje Wojtek Klemm, artysta o polskich korzeniach na stałe mieszkający w Zurychu. Klemm, wraz ze współpracownikami i zespołem, pragnie zapytać, czy świat przedstawiony u Wyspiańskiego nie jest stracony zanim nawet się rozpoczął?

Wesele jest obrzędem połączenia przeciwstawnych sił w celu wytworzenia czegoś nowego; ich przemiany. Po zaślubinach następuje radosne świętowanie, zespolenie wynikające z obowiązku wobec małżonków. Jest się świadkami miłości, która pragnie narodzin. Wiekopomne WESELE Wyspiańskiego odnosi się do obrzędu zaślubin, opowiada jednak zupełnie inną historię. Dlaczego biesiadnicy pragnąc radosnej przemiany, zamierają w chocholim tańcu? Dlaczego u Wyspiańskiego to niezwykłe święto budzi demony i sprowadza na nieświadomą społeczność zagładę?

Pozostając w kontekście polskości, narodowego mitu i historycznych odczytań dramatu, twórcy stawiają znak równości pomiędzy weselem a stypą. WESELE jest dla nich przede wszystkim opowieścią o plemieniu, które poświęca miłość, by nakarmić wygłodniałe bóstwa. Wszyscy tutaj pragną krwi.

– Jest to arcypolski dramat, ale tekst ten jest przede wszystkim bardzo krytyczny. Wyspiański odmalowuje nasze najgorsze cechy narodowe – mówi Wojtek Klemm, reżyser – Mamy w tekście chlanie, seks po kątach, widzenie duchów w oparach narkotyków, a na koniec organizację powstania, które musi się nie udać. Nie można powiedzieć, że WESELE opisuje Polskę pod słońcem. Opisuje ją raczej jako kraj we mgle, w smogu, gdzie wszyscy się ze sobą żrą.

Ostro postawiona przez twórców interpretacja WESELA spotyka się na scenie z poetyckimi obrazami, które zapraszają nas do udziału w szalonych zaślubinach. Odświeżające odczytanie dramatu Wyspiańskiego, proste przedstawienie sytuacji spotkań weselników, konflikty wybuchające pod wpływem alkoholu, wybuchowa mieszanka narodowych temperamentów – a wszystko to zakomponowane w pięknym, lecz złowrogim krajobrazie.

– Temat samego wesela w WESELU nas zwodzi – mówi dramaturg spektaklu Tomasz Cymerman – Wyspiański na tle zabawy odmalował konflikty ludu polskiego. Pokazał przede wszystkim obraz polskiego chama, postaci, która dalej opisuje większą część naszego społeczeństwa. O tym chamie warto opowiedzieć.

Twórcy przedstawiają przekorną i nieoczywistą opowieść o naszych narodowych wadach i mitach. Nie uciekają jednak przed autokrytyką i z dystansem i żartem opisują nasze swary.

Zespół Szaniawskiego wraz z gościnną czwórką aktorów teatru tańca konfrontuje się na scenie nie tylko z wizją reżysera i budową świata scenicznego, lecz również z tradycją wystawienia polskiego arcydramatu i z całym dorobkiem kreowania głównych ról. Wszystko dodaje tekstowi Wyspiańskiego skrzydeł i z dramatu, który „wszyscy znamy i kochamy” czyni prawdziwą sceniczną wypowiedź o nas tu i teraz.

 

ZNACZĄCY FRAGMENT TEKSTU (didaskalia)

 

Stanisław Wyspiański

WESELE

 

DEKORACJA:

Noc listopadowa; w chacie, w świetlicy. Izba wybielona siwo, prawie błękitna, jednym szarawym tonem półbłękitu obejmująca i sprzęty, i ludzi, którzy się przez nią przesuną.

Przez drzwi otwarte z boku, ku sieni, słychać huczne weselisko, buczące basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukania chłopów i bab i przygłuszający wszystką nutę jeden melodyjny szum i rumot tupotających tancerzy, co się tam kręcą w zbitej masie w takt jakiejś ginącej we wrzawie piosenki…

I cała uwaga osób, które przez tę izbę-scenę przejdą, zwrócona jest tam, ciągle tam; zasłuchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polską nutę… wirujący dookoła; w półświetle kuchennej lampy, taniec kolorów, krasych wstążek, pawich piór, kierezyj, barwnych kaftanów i kabatów, nasza dzisiejsza wiejska Polska.

A na ścianie głębnej: drzwi do alkierzyka, gdzie łóżka gospodarstwa i kołyska, i pośpione na łóżkach dzieci, a górą zszeregowani Święci obrazkowi. Na drugiej bocznej ścianie izby: okienko przysłonione białą muślinową firaneczką; nad oknem wieniec dożynkowy z kłosów; – za oknem ciemno, mrok – za oknem sad, a na deszczu i słocie krzew, otulony w słomę, w zimową ochronę okryty.

Na środku izby stół okrągły, pod białym, sutym obrusem, gdzie przy jarzących brązowych świecznikach żydowskich suta zastawa, talerze poniechane tak, jak dopiero co od nich cała weselna drużba wstała, w nieładzie, gdzie nikt o sprzątaniu nie myśli. Około stołu proste drewniane stołki kuchenne z białego drzewa; przy tym na izbie biurko, zarzucone mnóstwem papierów; ponad biurkiem fotografia Matejkowskiego „Wernyhory” i litograficzne odbicie Matejkowskich „Racławic”. Przy ścianie w głębi sofa wyszarzana; ponad nią złożone w krzyż szable, flinty, pasy podróżne, torba skórzana. W innym kącie piec bielony, do maści z izbą; obok pieca stolik empire, zdobny świecącymi resztami brązów, na którym zegar stary, alabastrowymi kolumienkami dźwigający złocony krąg godzin; nad zegarem portret pięknej damy w stroju z lat 1840 w lekkim muślinowym zawoju przy twarzy młodej w lokach i na ciemnej sukni.

U boku drzwi weselnych skrzynia ogromna wyprawna wiejska, malowana w kwiatki pstre i pstre desenie; wytarta już i wyblakła. Pod oknem stary grat, fotel z wysokim oparciem. Nad drzwiami weselnymi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej z jej sukienką srebrną i złotym otokiem promieni na tle głębokiego szafiru; a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, w utkanej wzorzystej szacie, w koralach i koronie polskiej Królowej, z Dzieciątkiem, które rączkę ku błogosławieniu wzniosło. Strop drewniany w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym i rokiem pobudowania.

RZECZ DZIEJE SIĘ W ROKU TYSIĄC DZIEWIĘĆSETNYM

 

 

Premiera WESELA współfinansowana ze środków z budżetu Samorządu Województwa Dolnośląskiego.
Spektakl bierze udział w VI edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.

Komentarze widzów:

  • Bardzo mocny spektakl na jubileusz sceny.
    Zaczyna się obrzędowym, szamańskim tańcem Czepca/ Piotr Mokrzycki/ , a dalej jest równie mocno , postaci dramatu wiją się w konwulsyjnym tańcu niczym zombie z nocy żywych trupów na podartych foliach / śmietniku historii?/ . Spektakl jest gorzki , ironiczny , słowo „ Polska „ pojawia się na ustach bohaterów często , na szczęście w pewnym momencie Klemm dopuszcza na głosu humor , choć jest to humor szyderczy, jak w scenie husarii czy kiedy bohaterowie zamiast kos mają miotły , którymi próbują nieudolnie ten śmietnik historii uprzątnąć. Oczywiście wszystko tkwi w marazmie, wzajemne animozje są nie do pokonania, co najlepiej ilustrują animozje Żyda/ Mateusz Flis/ z dumnym, zaczepnym Czepcem i agresja wiejskiej społeczności .
    Aktorom wałbrzyskim towarzyszą na scenie artyści Bytomskiego Teatru Tańca i ruch sceniczny Anny Krysiak i świetna, funkcjonalna scenografia Karoliny Mazur tworzą pewną umową rzeczywistość. Nie ogranicza to świetnych aktorów wałbrzyskiej sceny ; poruszająca jest Panna Młoda Karoliny Krawiec , niby prosta, naiwna chłopka, a jednak z nutą histerii jakiejś nadświadomości . Irena Sierakowska jako Rachela ukazuje portret wyobcowania , jej bohaterka widzi i czuje więcej , ale jako kobieta i Żydówka jest z dyskursu wykluczona. Michał Kosela jako Chochoł staje się pewnym guru , zresztą symboliczne postaci potraktowane są na scenie bardzo umownie , Klemm miesza także kwestie innych bohaterów . Urzekają na scenie sceny rozbudowanej choreografii .
    To rzeczywiście „ Wesele „ na miarę 2019.

Dodaj swój komentarz:
IMIĘ
E-MAIL

Z powodu ochrony przed spamem Twój komentarz zostanie wyświetlony po akceptacji przez administratora strony.