Niech żyje wojna!!!

PREMIERA:

12 grudnia 2009
na Scenie Kameralnej

Spektakl dozwolony jest od lat 16.
UWAGA! przedstawienie zawiera nagość i wulgaryzmy.


Spektakl trwa 110 minut
bez przerwy.

Zobacz trailer spektaklu:

spektakl inspirowany powieścią Janusza Przymanowskiego „Czterej pancerni i pies”

tekst: Paweł Demirski
reżyseria: Monika Strzępka
scenografia: Michał Korchowiec
muzyka: Jan Suświłło
zdjęcia: Tomasz Jozefovski

Obsada:
Agnieszka Kwietniewska [g]
Małgorzata Łakomska [g]
Irena Wójcik
Andrzej Kłak [g]
Marcin Pempuś [g]
Ryszard Węgrzyn
Adam Wolańczyk [g]

 

o spektaklu:

„Niech żyje wojna!!!” to spektakl inspirowany kultowym serialem zrealizowanym na podstawie powieści Janusza Przymanowskiego „Czterej pancerni i pies”. Nie jest to jednak teatralna adaptacja popularnego tematu, ale zupełnie nowy obraz wojny stworzony w pewnej opozycji do sielankowego niemal wizerunku wykreowanego w powieści i serialu. Twórcy przedstawienia nikogo nie rozliczają, nie próbują narzucić swojej wersji wydarzeń, swojej opinii, próbują się tylko upomnieć o to, co w historii przemilczane, odrzucone, zapomniane, zmanipulowane. Nie po to, by wypominać, ale aby ocalić…

Komentarze widzów:

  • Ciekawe, co szykuje nasz wspaniały teatr? Ostatnio raczy nas burzeniem mitów, jakimi obrosły takie giganty kultury jak „Zemsta” Fredry. Ożywcze spojrzenie na kanon jest bardzo potrzebne i ważne, problem w tym, że wietrzenie spleśniałych annałów kultury w ilościach małych, średnich i dużych uskrzydla, ale nadmiar świeżego powietrza nie wszystkim odpowiada. Wielu moich znajomych (i ja również) tęsknimy za klasyką i tym co „znamy, znamy”. Proszę pamiętać, są tacy, którzy chcieliby zobaczyć Słowackiego czy Szekspira w tradycyjnym wykonaniu i kostiumie bez konieczności szukania tego we Wrocławiu. Teatr nie musi zawsze szokować i zadziwiać. Czasem może zaserwować coś stereotypowego na piątkowy czy sobotni wieczór z ukochaną osobą lub ze znajomymi. Duże dawki dekonstrukcji stereotypów kultury są nam Polakom potrzebne, ale brak repertuarowego remedium na dekonstrukcję to też BRAK.
    Czy „Niech żyje wojna!!!” go wypełni? Przekonamy się już za kilka dni.

  • Ale jaki to rodzaj spektaklu? Czy to jakaś trawestacja? Czy jest zabawne? Nie wiem
    co sądzić. Dla kogoś kto nie jest stałym bywalcem wspaniałego teatru za mało danych o tej premierze.

  • Kochani co WY wyprawiacie! Teatr, w którym miałam okazję się wychowywać, nagle gwałtownie traci na jakiejkolwiek wartości . Serce mi się ściska, że się pozwala na to aby w mieście, w którym teraz żyję nazywano TEN teatr w Wałbrzychu podrzędnym Domem Kultury.Jeszcze bardziej serce mnie się ściska, że to WY na to właśnie pozwalacie i mocno do tego się dokładacie. Co z czasami np. „Snu nocy letniej”? Przypomnijcie sobie, że TEN teatr jest na prawdę wart najlepszych sztuk i świetnych recencji, a nie stagnacji i upadku.

  • Nie polecam nikomu kto nie lubi nowoczesnej sztuki. Jeżeli lubicie teatr w wydaniu klasycznym, który niesie sobą jakieś wartości to omijajcie ten spektakl szerokim łukiem. Niestety taki komentarz dotyczy całego repertuaru teatru wałbrzyskiego….
    Spektakl obrazoburczy, mający na celu odkłamanie historii rozumianej zarówno jako nieśmiertelny serial „4 pancerni i pies” jak i wrośniętą w polskie społeczeństwo propagandę. Cel szlachetny ale w spektaklu nastąpił klasyczny przerost formy nad treścią. Masa niepotrzebnych przekleństw oraz nagości. Niestety uważam, że teatr w swoim ostatnim tchnieniu postanowił zaszokować wszystkich ale nie wierzę w pozytywny odbiór szerszej publiczności. Sam pomysł spektaklu uważam za dobry ale wykonanie jest wręcz fatalne.

    Osobiście mam zamiar omijać ten teatr z daleka i nie mam zamiaru więcej odwiedzać tego miejsca. Sam spektakl natomiast odradzam wszystkim.

    Szczerze życzę teatrowi całkowitej klapy tego przedstawienia i mam nadzieję, że zostanie on zamknięty. A potem na ruinach tego co widać obecnie zostanie zbudowany na nowo według tradycji właściwej temu miejscu.

  • Kocham nasz wałbrzyski Teatr, ale po zobaczeniu takiej sztuki jak ta, chce mi się płakać i załamywać ręce. Kiedyś bywałam na wszystkich przedstawieniach i choć nie zawsze wszystko odpowiadało moim gustom, to wracałam to naszego Teatru chętnie. Dziś bywam na spektaklach i wytrzymuję tylko dzięki silnej woli. Moi znajomi, nawet najbardziej zagorzali wielbiciele dramatu, dawno postawili na wałbrzyskim repertuarze kreskę. Mają już dosyć taniego szokowania, epatowania seksem i turpistyczną potwornością. Zaproszeni tu młodzi reżyserzy myślą, że wyrobią sobie markę przez pseudoawangardę i efekciarstwo. Myślą, że dobra marka teatru będzie istnieć wiecznie, nawet jeśli taki chłam zaserwuje nam jeszcze przez sezon czy dwa. Nie tędy droga. O markę trzeba dbać.

    Żal mi też naszych wspaniałych aktorów, że ich potencjał nie jest wykorzystywany. Starczy, że pobiegają porozbierani po scenie i poprzeklinają, poudają chamstwo lub szaleństwo, a to wystarczy. Szkoda, bo potrafią zagrać znacznie więcej i pokazać piękno naszego świata.

    Wałbrzychowi potrzebny jest teatr, do którego będziemy mogli przyprowadzić swoje dzieci bez obawy o ich spokojny sen i zdrowie psychiczne. Wałbrzyska młodzież, jeśli ma być wierna naszemu Teatrowi musi do niego przywyknąć i poznać coś poza szokującym widowiskiem. Dajcie młodym poznać Teatr w całej feerii możliwych jego odcieni. Wszakże istnieje sporo możliwości od twardogłowego skostniałego klasycyzmu po totalny naturalizm, ku któremu zmierzacie. Po drodze znajdzie się wiele półśrodków, które pozwolą wykazać się reżyserom, aktorom i twórcom tekstów, a jednocześnie pokażą młodym, że przed wyjściem do teatru można nie brać tabletki na uspokojenie.

    Młodzi chcą poznawać teatr, a nasz Teatr może przegapić ten moment i utracić nowych widzów bezpowrotnie oraz nie odbudować zaufania dawnej publiczności.
    Apeluję zatem
    ODDAJCIE NAM NASZ TEATR. CHCEMY ZWYCZAJNYCH PRZEDSTAWIEŃ NA POPOŁUDNIA PO CIĘŻKIEJ PRACY. CHCEMY W TEATRZE ODPOCZĄĆ I DZIĘKI NIEMU PRZEMYŚLEĆ NASZE POSTĘPOWANIE I MECHANIZMY DZIAŁANIA TEGO ŚWIATA, A NIE KOLEJNY RAZ WYCHODZIĆ ZE SPEKTAKLU Z ODRUCHEM WYMIOTNYM. Czekamy na normalne spektakle jak na przysłowiowego Godota. Jeśli ten Godot nie przyjdzie szybko, to miasto straci placówkę o wspaniałej przeszłości i będzie skazane na to, co zechcą mu pokazać trupy objazdowe.
    Odłóżcie swoje dumy do kieszeni i przyznajcie się do błędu.

  • Widzialem w naszym teatrze spektakl wstrząsający, wielki, madry. Aktorzy w świetnej formie i widać ogromną ilość włożonej pracy. Obdarcie z godności wojennego rządu Polski w trakcie rozmów w Moskwie, obdarcie z godnosci inteligencja polskiej tym co działo się w czasie i po wojnie pokazana jest przez nagość – zbyt dosadnie? Uważam ze nie. Spektakl zostaje w głowie na dlugo: piekny tekst o czekajacej w 67 r matce na syna zaginionego w postaniu warszawskim, p. Ryszard Węgrzyn w kończącym monologu…. Jeżeli będę mógł pójdę jeszcze raz żeby wsłuchać się dokladnie w tekst. A najbardziej cieszy mnie to że usłyszałem głos pokolenia 30 – latków, a jest to glos ludzi mądrych, ktorym zależy na tym żebyśmy byli lepsi – i są przeciwko wojnom tym dawnym i tym dzisiejszym (patrz wpis powyżej)

  • Nie czekam na „normalne spektakle” ( co to znaczy? ). Idąc do teatru oczekuję, że będę miała o czym myśleć wychodząc z przedstawienia. Pan Wowo Bielicki serwował na sztuczki bardziej lub mniej wesołe (główne role – pani żona dyrekora teatru), oraz zasłużył się Wałbrzychowi rozbiórką części widiwiskowej GDK. (CZY KTOŚ SIĘ OBURZYŁ?). Pan Andzrej Maria Marczewski też rozbierał – głównie aktorki
    ( w przedstawieniach) , ale w celach komercyjnych i to nie budziło takich emocji. „Niech żyje wojna to sztuka” z wieloma kluczami. Zgadzam się z pezsłaniemi autora sztuki, bo są to również moje przemyślenia.

  • Amatorzy „ładnych sztuk teatralnych” mieli okazję obejrzeć w ramach Fanaberii sztukę z panią Dancewicz w roli głównej. Parafrazując pewną recenzję teatralną Antoniego Słonimskiego, można przyrównać to przedstaienie do naczynia nocnego – błyszczące i kolorowe, ale trudno na nim długo siedzieć.

  • Jakie znamy przysłowia z Godotem lub o Godocie??????

  • Do Pana Macieja Sokołowskiego. Zgadzam się całkowicie z Pana tezą „zburzenia” wałbrzyskiego teatru dramatycznego i proponuję aby na jego ruinach ułożyć stosy, na których będziemy palić czarownice. Będą one pasować do krajobrazu Wałbrzycha i sprzyjać powrotowi do średniwiecza.

  • Mam 15 lat. Do teatru chadzam często. Sama gram i lubię to co robię. Na sztuce nie byłam i nie chcę być. Uważam,że w teatrze powinna panowac równowaga, coś dla młodych-gniewnych typu panna(pani??) Józefina i dla konserwatystów jak Pan M.S. Powinnismy się rozwijać, dobrze by było ażeby sztuka była „świeża”, ileż można „wałkowac” Balladynę, czy Pana Tadeusza!
    Ale faktycznie, wulgaryzmy i nagość to przesada. Absolutnie nie zgadzam się na chwyty tego typu! Młodzież powinna się „odchamić” wyzbyć barier językowych! Sama widzę, że moi rówieśnicy chcą wybrać się na „Niech żyje wojna”, gdyż są tam właśnie wulgaryzmy i nagość.

    NIe tak dawno wybierałam się do teatru i mój dziedek mnie zagaił gdzie wychodzę. Liczyłam na aprobatę,że taka młodziutka a sztuka jej nie obca, ale gdzie tam! Dziadek tylko się skrzywił i powiedział,że „mna taki chłam to on chodzic nie będzie i że woli teatr telewizji, bo tam ładne spektakle lecą”

    I ja zgadzam się z moim dzidkiem. Postęp postępem, sieżość świeżoscia- super. Ale nie zapominajmy,że na świecie nie ma samych młodych, rządnych nowosci. Wielu ludzi tęsknu do zienawidzonych przez młodzież klasyków.

    O ile pomysł „Zemsty” bardzo mi się spodobał (nietypowe przedstawienie, „przejadłego” juz lekturzyska) to „Niech zyje wojna” po prostu mnie odrzuca. Przecież to nasz taki polski serial, co z tego że z nadmierną propagandą „przyjażnie polsko-radzieckiej”, co z tego że taki ugrzeczniony i staroświecki. Ale nasz, swojski, polski. Mężny Janek, śliczna Marusia, silny Gustlik i wierny Szarik. I niech tak zostanie. To jest cudne, nie burzmy tego.

    Reasumując, postęp -jestem jak najbardziej za, ale w granicach normy. Od czasu do czasu moze pojawić się czysta klasyka, moze właśnie dzięki ciekawemu przesdstawieniu młodzi polubią daną lekturę? Albo skostniałego wieszcza?
    Nagość niech pozostanie sferą intymną.
    A wulgaryzmy pozostawmy w rynsztoku.i

  • Skoro nie byłaś na „Niech żyje wojna” i nie masz zamiaru się wybrać to jakim cudem znasz treść i w jaki sposób może Cię ta sztkuka „odrzucać”? Czy Ty aby nie jesteś swoim dziadkiem?

  • Hahaha, ale się ubawiłam.
    Odrzuca mnie mnie bo słyszałam relacje zywych świadków, co tam się działo.
    I dlatego mnie odrzyca.
    Aż strach się wybrać.

  • *odrzuca

  • To może jednak się wybierz i oceniaj obiektywnie.

  • Proszę się dokształcić, a później komentować: subiektywnie oceniać, a nie obiektywnie.

    Pani J. nie kompleksy mają przemawiać przez nas. Krytykę także należy przyjmować na tzw. „klatę”. Oczywiście nie ze wszystkim musimy się zgadzać, ale wypadałoby każdego zdanie uszanować. Na tym polega dojrzałość, której niestety w niektórych wypowiedziach tutaj brakuje.

  • Specjalnie z daleka przybyłem wczoraj do Walbrzycha by zobaczyć 'kontrowersyjny’ spektakl. Ja bym użył słowa polemiczny raczej.Przedstawienie doskonale wpisuje się w demirowską recepcję dzieł znanych. Reinterpretuje je,gdyż ma ku temu prawo.Ja zaś z nim się zgadzam.
    Obnażanaie bohaterów / dosłownie/; demitologizuje postaci i pojęcia,które wtłoczone zostały nam indoktrynalnie do mózgu , przyswojone ale jakoś nie przetrawione należycie. Demirski przeżuwa za nas.
    A że język wulgarny.Cóż, elity na froncie nie walczyły. Trzeba oswoić się z prawdą.Jeżeli takie tłumaczenie/czytaj-obrona spektaklu/ nie przekonuje,to zachęcam do ponownej wizyty w teatrze i wsłuchanie się w końcowe słowa a w szczególności zastanowić się nad sensem sceny ” minuta ciszy”. W niej zawarte jest credo przesłania Demirskiego. Tam leży prawda.
    W reżyserii Strzępki zabrakło patosu i szacunku dla pietyzmu walki? Bez sensu mówię zwolennikom tej tezy. Szeregowi żołnierze nie mysleli o ojczyźnie,lecz o rodzinie,o strachu i o swoim jestestwie,które paradoksalnie nie różnilo się od naszego / konsumpcja ale i seks/,no poza jednym ważnym aspektem. Fizjologia wygrywała z brakiem pożywki dla ducha. Tyle zostało z człowieczeństwa w nieludzkich czasach. I o tym właśnie była mowa.
    Mocny,odważny spektakl.Brawo!

  • to nie jest moje święto i ja obchodzić go nie będę !

  • Mam 20 lat, wydawać by się mogło, że ten spektakl w jakiś sposób powinien też dotyczyć mnie, a stwierdzam, że kompletnie mnie to nie obchodziło, mimo iż na scenie działo się dużo, to trudno było skupić uwagę na czymkolwiek i właściwie miało się wrażenie, że nie było to niczym więcej ponad to co się zobaczyło. Być może ta obojętność wynika z pewnego przesytu tematem wojny – chociaż podejście jest w tym przypadku nieszablonowe, druga sprawa to ta przesadna dosłowność, sperma, penisy, krew, strzały – „czy muszę zostać obrzucony gównem, żeby poczuć, że jestem w teatrze?”. Nie mam nic przeciwko takim środkom wyrazu pod warunkiem, że są uzasadnione, ja miałem wrażenie, że jest to tylko dla samego szoku i efektu.

    Po „Był sobie Polak (…)” i „Diamentach” oczekiwałem czegoś co mnie powali na kolana, a mam wrażenie, że Strzępka zrobiła krok w tył i cofnęła się do czasów kiedy reżyserowała „Dziady: Ekshumacja” – które były równie przegadane i pretensjonalne w formie.

    Poza paroma scenami i aktorką Małgorzatą Łakomską spektakl jest jednym z gorszych jakie widziałem w tym teatrze.

  • Pani Strzępka widać czerpala inspirację z koncertów zespolu Rammstein, który to osobiście cenię za muzykę i zawarty w niej przekaz, jednak środki wyrazu… To samo można powiedzieć o „Niech żyje wojna”. Ja tam „Czterech pancernych…” lubię, choć nie mam nic naprzeciw przedstawianiu ich w takim świetle. Po prostu, ktoś poszedl o krok za daleko.
    Nie uważam zarazem, w odróżnieniu do niektórych, że wybierając się na JEDEN spektakl, stwierdziwszy, że ten jest be, należy caly teatr skazać na zagladę.

  • I masz rację. Generalizowanie jest tu najmniej zasadne. Ocena całego teatru nie może być oparta na analizie jednego tylko przedstawienia. Zgadzam się.
    Co innego jednak mnie irytuje. Większość komentarzy dotyczy na ile przekroczone zostało moralne tabu i jak bardzo/ lub nie / szokujące lub drastyczne były niektóre sceny. A co z samym tematem sztuki i jego przesłaniem. Jak odbdieracie rewizję mitu o dolce vita słynnych czterech pancernych na wojence. Trudno mi uwierzyć,żeby bylo tak przyjemnie jak to był pokazane na filmie.Nie szokuje mnie w żaden sposób drastyczne pokazanie drugiej strony medalu. Twierdzę wręcz,że pozorna karykatura tytułowych postacji wcale nie jest pociągnieta gruba kreską.To tylko realia.
    Druga zaś sprawa,która i mi umknęła to gra aktorska. Podziwiam ich zaangażowanie i odwagę. Tego typu kreacje na małej i kameralnej scenie wymagają nie tylko poświęcenia ale i kunsztu aktorskiego,którego opanowanie nie trudno było zauważyć.
    W teatrze nie ma 'kroku za daleko”. Jest tylko inna wizja artystyczna. Nie dajmy się zwariować. Jak mówi moja ulubiona reżyserka,do teatru przychodzimy z własnej woli i z tychże samych pobudek możemy w każdej chwili z niego wyjść. Kwestia wyboru.Ale nie stwarzajmy fałszywego wyobrażenia,że to czego nie widzimy,nie istnieje. Bez przesady. Więcej tolerancji .Przecież to raptem czyjaś wizja pewnego tematu a nie personalny osąd. Nie biorę tego do siebie,lecz zamieniam się w obserwatora. I oceniam.Ale nie neguję.Mogę się nie utożsamiać,ale jak mogę komuś/tzn Demirskiemu i Strzępoce/ wmawiać ,że nie mają racji.Mogę się dziwić,nie zgadzać.Ale nic więcej. Nie pierwsze to przedstawienie tego duetu,które widziałem i mam nadzieję,że nie ostatnie.

  • Spektakl poruszył mnie i zafrapował. Dał przeświadczenie że istnieje cos takiego jak „nowoczesny teatr”. Mam nadzieje ze Monika I Paweł doczekaja sie miana Stałych Rezydentów Teatu na prowincji, ale bynajmniej co by tu nie gdakać, nie prowincjonalnego.

  • Jeden sukces ten spektakl (i ostatnie przedstawienia wałbrzyskiego teatru) już odniósł, bo wywołał dyskurs.
    Pięknie to, że starzy oglądacze spierają się z 15 letnią oglądaczką.

    Na spektaklu nie byłem, ale na pewno będę.

    To co ostatnio wyczyniano w Wałbrzychu (parę lat mam na myśli) spowodowało, że miast jeździć do Wrocławia jestem na kazdym spektaklu w Wałbrzychu (na niektórych razy kilka – „Polak, Polak…”, „Bohater roku”, etc.).

    Jaki ma być ten teatr?
    Żywy. Właśnie powodujący dyskusję. Różny, Przekazujący sens.
    Nie daj Boże, żeby podstawowym jego celem było prowadzanie do świątyni sztuki grzecznych dziatek, którym Sztukę pokazać można bez obaw o ich deprawację.
    To zdecydowany koniec sztuki, a rozkwit poprawnych warsztatoro ramotek (był już taki czas i w Wałbrzychu).
    Wydaje się, że na przełomie XIX i XX wieku ta kwestia była dość żywo dyskutowana. Ze skutkiem i takiem, że teatr się zmienił.

    Co do języka i formy odważnej.
    Czemu zaczynać od pytania o dopuszczalność nagości i wulgaryzmów? Jeśli to jest dla nas pytaniem pierwszym, to naprawdę pytamy o to jakie jest NASZE wyobrażenie teatru (świątynia sztuki dla dziatek grzecznych jako jedna skrajoność i lunapar, jako druga).
    Dość miejsca jest pośrodku.
    Kiedy środek wyrazu jest dopuszczalny?
    Zawsze, gdy jest adekwatny do wyrażanej treści, gdy nie jest celem samym w sobie (tym różni się teatr go-go od teatru dramatycznego); także – gdy ma wstrząsnąć.
    Nie każdemu to musi odpowiadać.
    Nie oglądamy każdego filmu spotkanego w wypożyczalni i nie czytamy każdem książki (tam też pojawiają się teksty i obrazy stanowiące wyzwanie dla stabilnej moralności).
    Mamy możliwość wyboru – i to jest piękne, że także w Wałbrzychu.
    Postulat, by w związku z powyższym teatr zburzyć (rozumiem, że konsekwetnie uczynić należy to z bibliotekami, w których także trochę wulgaryzmów, erotyzmu, scen obscenicznych się znajdzie) wydaje się lekko przesadzonym.
    Istotą teatru i jego rozwoju pozostaje artystyczna swoboda, a prawem Widza – głosowanie ilością kupionych biletów.
    Zachowania równowagi między tymi zjawiskami nam wszystkim życzę.

  • Sztuka bardzo mnie urzekła ,zachwyciła formą podawczą ,ukazując obraz „Czterech Pancernych” w postaci rzeczywistej wojny ,tzn.wojna sama w sobie jest dramatem a film który znamy wszyscy pokazuje oblicze wojny w sposób wyidealizowany bez brutalności i tragedii tego zjawiska.
    Lubię widowiska które dają do myślenia a to nie wątpliwie takie było .Gdy zabrzmaiało Lao Che miałam dreszcze…..
    A co do nagości ,czemu nie wzbudza takich kontrowersji cały Watygan gdzie roi się od penisów i golizny ?
    Bardzo mi się podobało!W teatrze Wałbrzyskim byłam pierwszy raz i na pewno tam wrócę.
    pzdr

  • Zgadzam się, bardzo udana „forma podawcza” i na koniec przepiękna piosenka-nieśmiertelnik nieżyjącej już niestety Mercedes Sosy. Polecam tę sztukę!

  • Cóż, będę szczery – nie podoba się. Krew tryskająca co i rusz z ust kolejnej postaci, nieustanne tłuczenie głową o ścianę i wiadra spermy skutecznie odwróciły moją uwagę od treści. Te elementy, były dla mnie zbyt proste, oczywiste, hollywoodzkie… Bo to takie oczywiste, że postrzelony, nawet w stopę, będzie broczył posoką z ust.
    Nie żebym miał coś przeciwko takim środkom teatralnego wyrazu, jednak ich ilość pozbawiła ich jakiegokolwiek znaczenia. To się w pewnym momencie stało, niestety nudne. Właśnie – dłużyzny. Przy trzeciej „minucie ciszy” przyłapałem się na myśleniu „no skończcie wreszcie”. Całościowe przesłanie spektaklu przemknęło obok mojego umęczonego po blisko dwóch godzinach odbiornika.

  • Cóż ja też powiem szczerze – mile się rozczarowałam. Po przeczytaniu tych wszystkich nierzetelnych recenzji, różnych artykułów, opinii stwierdzam, że spektakl wcale nie szokuje. Jeśli ktoś się spodziewał wielkiego i długooczekiwanego odkrycie prawdziwej historii to się pewnie zawiódł, ale czy o to właśnie odkrycie miał na celu spektakl? Przecież wszyscy wiemy, że Czterej Pancerni to bajka… Istotne jest to, że bez tej bajki trudniej byłoby nam żyć. Ta iluzja, utopijna wizja przeszłości daje nam poczucie czegoś stałego, pewnego, niezmiennego. I po to właśnie te minuty ciszy, ten spektakl, ta rewelacyjna gra aktorów.. Gratuluję i dziękuję.

  • Wałbrzyscy widzowie naprawdę nie doceniacie swojego teatru!!!! Chętnie się zamienię, niech Wałbrzych się przeniesie do Zabrza(bo akurat stąd jestem) i będziecie mieli tradycyjne adaptacje sztuk Mickiewicza i wtedy zatęsknicie za tym co macie.
    Ach pewnie i tak już nikt tego nie przeczyta, ale nie mogłam się powstrzymać.

  • Allyson85 – doceniamy, doceniamy :) Teatr to taki twór, że zawsze będzie miał zwolenników i przeciwników. A zwolenników ma i na swoim podwórku wielu :) Bardzo mnie cieszy, że i w innych miastach zaczyna być doceniany. Oby tak dalej Dramacie!

  • Witam
    Spektakl widziałem w Gliwicach, 12.05.2011. Rewelacyjny, obrazoburczy i daje czadu. Kubeł zimnej wody na pseudoromantyczne polskie paradygmaty i pewne nasze wyobrażenia. Wstrząsający zarówno dla zwolenników IV RP jak i pogrobowców PRL,o ile tacy ludzie w ogóle chodzą do teatru…
    Pozdrowienia z Górnego Śląska (Oberschlesien w nomenklaturze J.Kaczyńskiego ?)
    PS po śląsku: przyjedzcie jeszcze do nos z jakim teatrom, kunst mocie dobro.

  • Świetna Sztuka.Ja osobiście nie tęsknie za klasyką a wręcz przeciwnie oczekuje własnie takiej interpretacji, która daje do myślenia, rzuca zupełnie nowe spojrzenie, o którym kiedyś moglibyśmy sobie tylko pomarzyć. Akurat w tej sztuce wulgaryzmy stają się forma przekazu i to trzeba umieć rozróżnić, nie mówiąc już o tym że jest pokazana cała prawda, która przez wiele lat była fałszowana. Być może gro osób pójdzie na ta sztukę ze względu na wulgaryzmy, ale po wyjściu własnie ten aspekt schodzi na drugi plan. Słowo dla krytyków i wielbicieli tradycyjnej sztuki – jeżeli wam się nie podoba obejrzyjcie” prawdziwą i autentyczną” wersje w telewizji.
    AVE Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu….Byłem na tej sztuce rok temu i w piątek idę jeszcze raz, wezmę ze sobą paru moich znajomych.

  • Powiem krótko, Hitchcock jak się patrzy, na początku trzęsienie ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Wyrazy uznania dla spółki D&S. Na TAKIE sztuki chce się przyjeżdżać nawet z Opola. Dziękuję :-)

  • bardzo dobra sztuka.ciekawa interpretacja znanego tekstu.doskonaly przekaz,bardzo ekspresyjny.2 godzi zlecialy jak 2 minuty.doskonala gra aktorow w sumie w dosc trudnym spektaklu.najlepszy teatr jaki widzialem.gratuluje i polecam.

  • Obejrzałam spektakl wczoraj. Po komentarzach i recenzjach nabrałam dystansu – nastawiałam sie na wulgarność i ordynarność. Spektakl świetny – nagość jest w pełni uzasadniona, tu nie chodzi tylko o zrobienie wrażeni, czy zaszokowanie, Marusia genialna, scena z jajkiem świetna, a „Przeca wiadomo, ze w tanku jest zdrajca” weszło do moejgo słownika.
    Nie da się teog opowiedzieć, zeby zrozumiec -trzeba przeżyć.

  • Brak mi słów! Dzisiaj już poniedziałek, a ja wciąż jestem pod wrażeniem piątkowego spektaklu. Niesamowita sztuka, ciekawa interpretacja. To prawda, jak już ktoś zauważył, wulgaryzmy absolutnie nie przeszkadzają. Wspaniała gra aktorska, jak zwykle się nie zawiodłam. Agnieszka Kwietniewska, niesamowita aktorka. Kiedyś powiedziałam sobie, że nie opuszczę żadnej sztuki z jej udziałem, uwielbiam oglądać jej grę. Oczywiście również Irena Wójcik jest gwarantem dobrej sztuki. W tej sztuce była cudowna.
    Polecam, warto zobaczyć, ja byłam wzruszona. Myślę, że na pewno wybiorę się na tę sztukę raz jeszcze. GRATULUJĘ!

Dodaj swój komentarz:
IMIĘ
E-MAIL

Z powodu ochrony przed spamem Twój komentarz zostanie wyświetlony po akceptacji przez administratora strony.