Olga Tokarczuk z Wałbrzycha

PREMIERA:

20 grudnia 2009
Duża Scena / Scena Kameralna

Gniew

Adaptacja i reżyseria: Bartek Frąckowiak
Scenografia: Iza Wądołowska
Muzyka: Krzysztof KaliskiMichał Fetler

Obsada:

  • Małgorzata Łakomska
  • Irena Wójcik
  • Ewelina Żak
  • Mirosława Żak
  • Andrzej Kłak [g]
  • Rafał Kosowski
  • muzyka na żywo: Krzysztof Kaliski [g] i Michał Fetler [g]

 

Prowadź nas przez kości umarłych | instalacja

Adaptacja i reżyseria: Łukasz Chotkowski
Scenografia: Agata Skwarczyńska
Projekcje i muzyka: Piotr Bukowski

Obsada:

  • Małgorzata Białek
  • Agnieszka Kwietniewska
  • Daniel Chryc
  • Marcin Pempuś [g] / Rafał Kosowski
  • Ryszard Węgrzyn

 

Olga Tokarczuk jest na ustach wszystkich. (…) To właśnie jej pisarstwu poświęcono XI Wałbrzyskie Dni Dramaturgii, organizowane przez wałbrzyski Teatr Dramatyczny im. Szaniawskiego. Zaproszeni do współpracy dramaturdzy, Łukasz Chotkowski i Bartosz Frąckowiak wespół z aktorami mieli tydzień na przygotowanie swoich projektów. Efektem ekspresowej pracy był „Gniew” (w reżyserii Frąckowiaka) i „Prowadź nas przez kości umarłych/Instalacja” (Chotkowskiego). Senne, ulotne, klimatyczne pokazy sięgnęły do najważniejszych tematów w prozie Tokarczuk – ciała, przemijania, godności nie tylko ludzi, ale i zwierząt.

Sebastian Krysiak

Nowa Siła Krytyczna

23.12.2009

Komentarze widzów:

  • A co tu tak wieje ciszą? Można zauważyć, że kiedyś widz wypowiadał się często… w ostatnim czasie coraz rzadziej. Czym to jest spowodowane? Nie mam pojęcia. Ale teraz do rzeczy.
    „Gniew” przypadł mi do gustu bardziej niż drugi spektakl. Moim zdaniem trafia do człowieka, porusza ważny aspekt dotyczący zabijania bezbronnych zwierząt. Chociaż nie przepadam za tekstami Pani Tokarczuk, to jednak w tym spektaklu jest to dla mnie jak najbardziej do „przełknięcia”. Może wynika to z faktu, że ogromny wpływ wywarła na mnie tematyka. Śmierć, a raczej zabójstwo niewinnych, bezbronnych zwierząt jest czymś potwornym… Fakt, że zwierzęta służą nam jako pożywienie, jednak tutaj sprawa dotyczy organizowania wypraw łowieckich, nawet z księdzem na czele. Wydawałoby się, że tematyka jest błaha, w niczym nie nadzwyczajna. Ot takie tam, zabijanie zwierząt, bo przecież to człowiek zostaje pozbawiony życia… i o tym także jest mowa. Że zwierzęta są stworzone po to, aby człowiek sobie je podporządkował, one nie zostaną zbawione, nie mają przecież duszy. To tylko zwierzę, nic więcej… Sposób, w jaki wszystko zostało przedstawione potrafi zainteresować. Duże wrażenie moim zdaniem wywiera symboliczne uderzanie ostrym narzędziem glinianych świnek wypełnionych czerwoną cieczą, która ma kojarzyć się człowiekowi z krwią. Przeraźliwy krzyk, rozpacz Pani Łakomskiej przeszywa od stóp do głów, symboliczne zabijanie zwierząt i lejąca się „krew” działają na psychikę. Do tego wszystkiego dochodzi muzyka: rytmiczna bądź spokojniejsza, zależnie od danego momentu, w każdym razie doskonale komponująca się z odgrywanymi scenami-potęguje grozę, napięcie, niekiedy nawet wywołuje dreszcz emocji. Niestety spektakl ma również swoje minusy moim zdaniem. Zrezygnowałabym z owego momentu-dialogu między Panią Żak i Panem Kłakiem. Ton wypowiedzi jest co najmniej irytujący, a najbardziej to wypowiadane co chwilę: „Ale co Ty mówisz?”. Znalazłabym jeszcze kilka takich momentów, ale są trudne do opisania. Jednak podsumowując: spektakl ma więcej plusów niż minusów. Tematyka, sceneria (mrok+latarki na początku), opowiadane historie, muzyka, odpowiednio zagrane emocje (zwłaszcza Pani Żak i Pani Łakomska-wspaniała gra aktorska). Przykro mi, że nikt więcej się nie wypowiedział na ten temat. Czy nikogo ten spektakl nie poruszył?

  • Zgadzam się z przedmówczynią i chłoszczę się niniejszym, że nie wpadłem dotąd na pomysł się wypowiedzenia.
    Zasadniczo „Gniew” mnie osobiście nie „poruszył” w znaczącym stopniu – zapewne dlatego, iż dotyczył czegoś co znam, opiniował na temat, co do którego zdanie mam wyrobione (i jak najbardziej zgodne z przesłaniem spektaklu). „Człowiek jest drapieżnikiem i musi zabijać, by się pożywić. Bierzesz karabin, wchodzisz do lasu i strzelasz do zwierzęcia. Sport, powiadasz? Nie, nie, mój panie. Zabiłeś, to teraz to zeżryj!”
    A co do samego spektaklu – niesamowity klimat, banalna poniekąd historia opowiedziana w sposób niezwykle ciekawy. No i muzyka… Więcej proszę takich „akcji”, gdzie z tyłu sceny dojrzeć możemy muzyków, którzy „na żywo” uzupełniają akcję dźwiękami muzyki (zamiast po prostu puszczać podkład z offu). Piękna sprawa, piękna.
    „…kości umarłych” – niestety, przyprawiły raczej o obrzydzenie. Odtwarzane z projektora filmy niekoniecznie pasowały mi do treści sceny, dominując jednocześnie długością swoją nad resztą pokazu. Nie przepchnęło się do mnie jakiekolwiek przesłanie. Może się mylę, ale zdawało mi się, że statyczność całej instalacji sprawiała niezwykły, wewnętrzny ból aktorom. Jedna pani Kwietniewska otrzymała nieco swobody, z której ładnie korzystała.

Dodaj swój komentarz:
IMIĘ
E-MAIL

Z powodu ochrony przed spamem Twój komentarz zostanie wyświetlony po akceptacji przez administratora strony.