PREMIERA:
11 października 2014 r.
w Teatrze Współczesnym
w Szczecinie
24 października 2014 r.
na Dużej Scenie
Spektakl trwa 90 minut
bez przerwy
Koprodukcja z Teatrem Współczesnym w Szczecinie
Wsparcie finansowe:
Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej
Partner Premiery:
TAURON Dystrybucja S.A
tekst: Marius von Mayenburg
przekład: Elżbieta Ogrodowska-Jesionek
reżyseria: Anna Augustynowicz
scenografia: Marek Braun
kostiumy: Wanda Kowalska
muzyka: Jacek Wierzchowski
reżyseria światła: Krzysztof Sendke
zdjęcia: Bartłomiej Sowa
Obsada:
Benjamin Südel, uczeń: Konrad Beta
Inge Südel, jego matka: Maria Dąbrowska
Erika Roth, biologia, chemia, geografia: Sara Celler-Jezierska
Willy Batzler, dyrektor: Rafał Kosowski
Lydia Weber, uczennica: Barbara Lewandowska
Georg Hansen, uczeń: Maciej Litkowski
Markus Dörflinger, historia, wf: Filip Perkowski
Ksiądz Dieter Menrath, religia: Czesław Skwarek
O spektaklu:
Beniamin odmawia udziału w lekcjach pływania. Matka podejrzewa go o zażywanie narkotyków, lecz w rzeczywistości chodzi o coś innego: Beniamin przeżył religijne objawienie. Zaczyna studiować Biblię i terroryzować religijnym światopoglądem szkolnych kolegów i nauczycieli… Sztuka von Mayenburga opowiada historię zderzenia religijnej i świeckiej wizji świata oraz poddaje pod dyskusję różne aspekty fanatyzmu. MĘCZENNICY to propozycja skierowana w równej mierze do dorosłych i młodzieży.
Komentarze widzów:
Z powodu ochrony przed spamem Twój komentarz zostanie wyświetlony po akceptacji przez administratora strony.
Sztuka jest mieszaniną wszystkich kontrowersji jakie pojawiają się w dzisiejszym świecie – totalny chaos, bez ładu i składu. Bóg, seks, antykoncepcja, nagie ciała i piwo na scenie = kiepska próba wzburzenia skrajnych uczuć u widza. Sztuka była w rzeczywistości nużąca. Aktor grający Benjamina dobrze grał ciałem, jednak jego głos był monotonny i usypiający, nawet w pozornie ekscytujących momentach. Może jest to sztuka dedykowana młodzieży szkolnej, dla której widok nagich pośladków i piersi byłby ekscytujący.
Scena – tragiczna. Jedyne co można wynieść z tej sztuki to ból pośladków od siedzenia na krzesłach rodem z poczekalni.
Zadziwia tylko cena biletów – nawet 30 zł to zdecydowanie za dużo na tego poziomu sztukę (pisaną z rozmysłem z małej litery).
Powrót do Teatru w Wałbrzychu po 10 latach od obejrzenia ostatniej sztuki zakończył się porażką. Może za 10 kolejnych lat będzie lepiej.
Widze ze Pani skopiowala i wkleila swoj komentarz wszedzie gdzie to mozliwe :) A moze po prostu teatr nie jest dla Pani ? Pozdrawiam :)
A ja wczoraj byłem i nie żałuję. Najbardziej zaintrygowała mnie postać pani Roth. Sztuka jest świetnym ukazaniem prawdy o tym, że krzyż codziennego poświęcenia dźwignią nie tylko katolicy, ale wszyscy wyznawcy Boga, a nawet ateiści. Pojawia się wreszcie problem tej obojętnej niewiary, o której się nie mówi, z powodu pseudospokoju, jaki ona gwarantuje. Świetnie wykreowana postać Dyrektora. Zachęcam do obejrzenia i pozdrawiam całą obsadę Męczenników ;-)
Świetny i mądry spektakl. Gratuluję. Obejrzałem w Nowej Rudzie i w Kłodzku w którym grupa nawiedzonych fanatyków zrobiła protest modlitewny przerywany wyzywaniem ludzi i powtarzaniem jednego zdania Jezus jest gejem . Wstyd. Stał tam z nimi zakonnik, franciszkanin, który to bluzganie i obrażanie Pana Boga wspierał. Najkrócej recenzując spektakl muszę powiedzieć tak wspaniały spektakl. Pokazujący do czego prowadzi fanatyzm. Fantazym taki jak w Kłodzku.
Nawiązanie do przedstawienia z dnia 21.05.2016 w Lublinie i spotkania z twórcami po spektaklu:
Pomijając jałowość i nudę dyskusji po spektaklu, ubawiliście mnie Państwo stwierdzeniem, że religijni fanatycy podkopują liberalizm – w podtekście, że jakoby intencją autora była obrona tego świętego i nietykalnego liberalizmu. A przecież sztuka ta jest przede wszystkim krytyką poprawności politycznej (stworzonej niewątpliwie przez liberalizm), która niszcząc idee europejskie utworzyła puste miejsce dla ekstremistów. Autor także po mistrzowsku zrównuje fanatyzm religijny z fanatyzmem naukowym, królującym nieprzerwanie od Oświecenia jako święta krowa, z jego nietykalną teorią (tylko teorią, czyli czymś, na co nie ma dowodów) ewolucji, czy też, stworzoną w pocie czoła, „niepodważalną” historią kultury człowieka.
Szkoda, że nikt z Państwa o tym nie wspomniał, a młodzi aktorzy nie zostali poinformowani w czym właściwie uczestniczą. A może, jako liberałowie, wybraliście Państwo sztukę wbrew swoim poglądom?
Postać księdza jest wyjątkowo niefortunna. Przerobiliście pastora na kapłana katolickiego, nie mając żadnej wiedzy o katolicyzmie. Nawiedzony Beniamin to typowy fanatyk protestancki, zwłaszcza zielonoświątkowiec, baptysta czy adwentysta. Kościół katolicki nie toleruje nawiedzonych, którzy chcą rozmawiać z Bogiem bez pośrednictwa duchowieństwa. W Kościele katolickim króluje przede wszystkim Katechizm (starannie przygotowany dla wiernych), potem dopiero Biblia. Żaden ksiądz nie zaprosiłby takiego fanatyka do wygłaszania kazań nie dlatego, że nie lubi ekstremistów, ale dlatego, iż księża w swej pysze uważają, że tylko oni mają prawo nauczać i interpretować święte pisma. Kościół także potępia uzdrawianie w wykonaniu nie-duchownych.
A więc zamysł sprowokowania Kościoła nie osiągnął zamierzonego celu. Natomiast ukazał nieudolność i spowodował zniszczenie logiki i spójności wspaniałego tekstu autora.