PREMIERA:
20 czerwca 2015r. godz. 21.00
Amfiteatr
Przeniesienie spektaklu plenerowego na Dużą Scenę:
17 września 2015r., godz. 19.00
Spektakl trwa 70 minut
bez przerwy
Spektakl zrealizowany
we współprodukcji
z MIASTEM WAŁBRZYCH
Partner spektaklu:
RONAL POLSKA Sp. z o.o.
„SZKOŁA ŻON” Molier
reżyseria i opracowanie scenograficzne: Łukasz Witt-Michałowski
współpraca scenograficzna: Pracownia Sznurka – Aleksandra Sadurska
muzyka: Max Kowalski
choreografia: Wojciech Kaproń
kostiumy: El Bruzda
projekcje video: Kilku.com
muzyka na żywo: Jacek Świderski z Zespołem
zdjęcia: Jacek Zych
Spektakl pod patronatem Prezydenta dr. ROMANA SZEŁEMEJA
obsada:
Karolina Krawiec, Joanna Łaganowska, Irena Wójcik, Irena Sierakowska, Jerzy Gronowski [g], Michał Kosela, Filip Perkowski, Czesław Skwarek, Piotr Tokarz, Ryszard Węgrzyn
o spektaklu:
SZKOŁA ŻON, powstała w 1662 roku, jest jedną z najsłynniejszych i najważniejszych w kanonie europejskiego dramatu, komedii Moliera. To historia zazdrosnego kawalera Arnolfa, który postanawia wychować sobie na żonę czteroletnią dziewczynkę, którą bierze pod opiekę. Wierzy, że odizolowana od świata, zamknięta przez lata w klasztorze, nigdy go nie zdradzi. Los pokaże, jak bardzo się mylił…
Łukasz Witt–Michałowski przenosi akcję dramatu do świata kryminalnych intryg i męskich aberracji. To historia spisku stręczycieli przeciwko ex-rajfurowi Arnolfowi. Główny bohater uprowadza zza wschodniej granicy małą dziewczynkę – Anuszkę z zamiarem wychowania jej na wzorową żonę… Rozpoczyna się gangsterskie polowanie, wielka gra pozorów, udawania i kamuflażu. Arnolf próbuje zatrzeć ślady i zmienić tożsamość, jednak te zabiegi nie są w stanie uchronić go przed pościgiem „opiekunów” dziewczyny. Misterny plan bohatera legnie w gruzach, a ciągła maskarada obnaży ludzkie słabości.
SZKOŁA ŻON to opowieść o zazdrości, pełna efektów humorystycznych z pogranicza grozy i absurdu, w wampirycznym kostiumie i anturażu.
Komentarze widzów:
Z powodu ochrony przed spamem Twój komentarz zostanie wyświetlony po akceptacji przez administratora strony.
Wspólnie ze wszystkimi pierwszymi klasami liceum byliśmy dzisiaj na tym spektaklu. Było po prostu rewelacyjnie. Można było się posmiac. Jak dla mnie 10/10. Brawa trwały i trwały nawet po zejściu aktorów że sceny. Wszystkim się podobało i chętnie by jeszcze zostali. Moją uwagę szczególnie zwrócił aktor, który jak się później okazało był uczniem mojej wychowawczyni. Postać którą grał była według mnie i wielu innych osób najzabawniejsze. Naprawdę polecam, zwłaszcza dla ludzi którzy lubią się pośmiać. Jeszcze raz brawa dla aktorów.
My już namawiemy Panią na kolejny wypad do teatru :)
Spektakl pokazuje jak fatalnym wynikiem może skończyć się wymuszona próba wykazania się kreatywnością i innowacyjnością. Bardzo przyjemna sztuka, z naprawdę przyzwoitym aktorstwem została po prostu zarżnięta przez dołączanie wszystkiego… niby nowoczesnego. Jest i próba rapu i odwołania do kultowych tekstów i rekwizyty, modernistyczne stroje i manga i rosyjskie disco polo i fajerwerki i wstęp „angażujący widza” … i wszystko to (pomimo wielkiej pracy włożonej) po prostu się nie broni. Jest tak wymuszone, udziwnione, sztuczne że naprawdę budzi politowanie dla reżysera i smutek dla dobrych aktorów, którzy muszą w czymś tak żałosnym brać udział. Nie wiem co może się w tym spektaklu podobać: czy żałosny wodzirej (na początku spektaklu) który zmusza publikę do gimnastyki, czy upośledzony chód bohaterki, czy nieumiejętny popis pseudo rapu… wszystko jest tak słabe że stanowi jakąś parodię każdego z gatunku sztuki do której się odnosi (raczej nie celową). Naprawdę jestem bardzo zawiedziona. Może taki pomysł na przedstawienie sprzedałby się w Japonii (gdzie wsadzanie palca do dupy – co pojawiło się w sztuce – jest formą sztuki) , ale poważnie dla mnie „normalnego widza” wystarczyłaby oryginalna wersja z tymi samymi aktorami (których gra i zaangażowanie jest godna podziwu) bez tych udziwnień i prób bycia twórczym przez reżysera.