„50 (słownie: pięćdziesiąt). Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu (1964 – 2014)”
– WYDAWNICTWO JUBILEUSZOWE DO POBRANIA
TEATR DRAMATYCZNY W WAŁBRZYCHU W LATACH 1964-2008
Teatr przed teatrem
Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu nie może pochwalić się jasną i oczywistą genezą. Jego historia nie jest „oczywista” nie tylko dlatego, że miejscowi kronikarze kulturalnego życia zgodzić się nie mogą, który moment teatralnych reminiscencji w mieście uznać można za prawdziwy początek miejscowej sceny, ale nade wszystko dlatego, że teatr w Wałbrzychu stworzyć musiał sam dla siebie zapotrzebowanie. Nie był naturalną konsekwencją oczekiwań społecznych wynikających z wielowiekowych tradycji kulturalnych miasta. Powojenna (bardzo powojenna…) scena pojawiła się w Wałbrzychu nie w miejscu tej dawnej, która już nie wróci, ale miejscu zupełnie nowym, kulturą i sztuką raczej nie skażonym.
Polskie teatry szczycić się niejednokrotnie mogą urodą i historią nie tylko repertuaru, ale i budynków. Teatr w Wałbrzychu zaś pod względem architektonicznym szczycić się może wyjątkowo niezwykłym pochodzeniem. Rzec by można, że wyrósł z najbardziej ludowej tradycji, jak to tylko możliwe, że korzenie swe bierze z najbardziej fundamentalnej rozrywki, gdyż zręby swe (architektoniczne) na dawnej wybudował karczmie… Karczma ta przepoczwarzała się przez pół wieku, by z populistycznej knajpy przeobrazić się w popularny teatr.
W obiekcie pierwotnie mieściła się gospoda „Herberge zur Heimat” a podczas pierwszej wojny światowej był tu szpital dla chorych jeńców wojennych. Po drugiej wojnie światowej budynek służył społeczności żydowskiej jako dom kultury. Pod koniec roku 1956 stał się siedzibą Sceny Wałbrzyskiej Państwowych Teatrów Dolnośląskich, a od 1 września 1964 – Państwowego Teatru Dramatycznego.(1)
Nie budynkiem wszakże teatr stoi, ale repertuarem, a ten zaś budują ludzie. Niezależnie od tego, jaką datę przyjmiemy za początkową – w każdym okresie znajdowali się ludzie, którzy z oddaniem budowali teatr w Wałbrzychu. I co ciekawe – zawsze były to osoby „importowane” i przeszczepiane na wałbrzyska niwę „z Polski”. Znaczące?
Teatr bez ziemi – ziemia bez teatru
Szkic ten nie ma ambicji być naukową monografią. Opiera się wyłącznie na zgromadzonych w teatralnym archiwum szpargałach oraz zbiorowej i indywidualnej pamięci pracowników i wielbicieli wałbrzyskiej sceny.
Za jej niezbyt doskonały prototyp można uznać twór o nazwie Państwowe Teatry Dolnośląskie w Jeleniej Górze, dysponujący filiami w ośrodkach „świątyń Melpomeny” pozbawionych.(2) W 1956 roku do tej swoistej unii scen jeleniogórskiej i świdnickiej dołączyła najmłodsza – wałbrzyska. Zagnieździła się ona zrazu w Teatrze Miejskim im. Fredry, będącym – wbrew szumnej nazwie – pozbawioną zaplecza salką w peryferyjnej podówczas dzielnicy Podgórze. Sala ta działała od 1945 roku umożliwiając mieszkańcom Wałbrzycha dość regularne spotkania z teatrem. Wyższych lub niższych lotów. Na ogół niższych… Wśród zalewu mizernego dość repertuaru importowanego z najbliższej okolicy wyróżnia się szczególnie obrosły legendą występ Ludwika Solskiego, grającego na wałbrzyskiej scenie (im. Fredry…) w komedii Bałuckiego „Grube ryby”. Mniej lub bardziej sprawdzalna legenda głosi, że leciwy mistrz przybył do Wałbrzycha na motocyklu wprawiając w niemałe zdumienie oczekujących go z atencją włodarzy miasta…
Niezależnie od jakości prezentowanego repertuaru, wraz z powstaniem „sceny” konstytuować zaczęło się zapotrzebowanie na teatr w Wałbrzychu.
W sali (czy też teatrze) im. Fredry co tydzień bywały komplety widzów, toteż trudno się dziwić, że wielbiciele teatralnej sztuki nie ustawali w wysiłkach, by stworzyć sobie w Wałbrzychu własny, niezależny teatr. W połowie lat czterdziestych jednakże było jeszcze do sukcesu bardzo daleko. Niemal dziesięć lat starań o własną Melpomenę zaowocowało zrazu teatrem „z drugiej ręki”, wydzielonym z Jeleniogórskiej sceny, będącym filią szumnie zwanych „Państwowych Teatrów Dolnośląskich”. Nowa „scena” zainaugurowała działalność inscenizacją „Pana Damazego” Fredry w reżyserii Janusza Obidowicza, swego pierwszego szefa artystycznego.
Teatr w Wałbrzychu – historia właściwa
Zaistniała zatem w Wałbrzychu namiastka teatru, charakteryzująca się znaczną przypadkowością repertuaru, stanowiąca teren ekspansji „sceny macierzystej” z Jeleniej Góry, walcząca – różnymi sposobami – o niezależność artystyczną i administracyjną. Dla porządku dodać trzeba, że przedstawienia opatrzone informacją „scena wałbrzyska” cieszyły się większym powodzeniem od tych firmowanych przez Jelenią Górę… Trudno się zatem dziwić, że stale odżywały postulaty domagające się dla Wałbrzycha autonomicznej sceny. Wałbrzyszanie nie chcieli teatru, będącego jedynie „ubogim krewnym” sceny z sąsiedniego miasta, domagali się spełnienia obietnic i powołania odrębnej instytucji, odrębnego teatru z prawdziwego zdarzenia. Pojawił się wówczas projekt, by na cele teatralne przejąć Górniczy Dom Kultury przy al. Wyzwolenia. Po wielu latach i próbie wcielenia pomysłu w życie wiemy już, że projekt był wyjątkowo fantastyczny i wyjątkowo trudny do zrealizowania… Jednakże wielbiciele teatru zdołali pokonać wszelkie przeszkody i problemy administracyjne w 1960, kiedy to Miejska Rada Narodowa zdecydowała się powołać teatr w Wałbrzychu. Trzeba jeszcze było pokonać pułapki administracyjne wyższych szczebli i przygotować zaplecze techniczne sceny, gdyż taki był warunek (skądinąd zupełnie słuszny) otwarcia Teatru w Wałbrzychu. Od wspomnianej decyzji do otwarcia sceny musiały minąć jeszcze cztery lata, ale w końcu, 1 września 1964 powołane zostało stosownym aktem erekcyjnym „przedsiębiorstwo pod nazwą Państwowy Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu”. Pierwszym dyrektorem tej sceny został Bronisław Orlicz – trzykrotny kierownik artystyczny wałbrzyskiej filii Państwowych Teatrów Dolnośląskich, wiodący z dyrekcją tejże instytucji permanentny spór o granice autonomii podlegającej mu sceny.
Bronisław Orlicz (3) – dyrektor i kierownik artystyczny (1 września 1964 – 31 sierpnia 1967)
(…) stwierdziłem, że w Wałbrzychu ze znacznie większym entuzjazmem traktuje się sprawy teatru niż w Jeleniej Górze. Postanowiłem zatem odwdzięczyć się Wałbrzychowi solidną robotą teatralną (…)
24 listopada 1964 dzieje wałbrzyskiego teatru zainaugurowała oficjalnie „Zemsta” Aleksandra Fredry. Kolejne propozycje repertuarowe w czasie trzyletniej dyrekcji Bronisława Orlicza Bogdan Bąk, kierownik literacki wałbrzyskiej sceny u jej zarania, określił jako „eklektyzm lekturalny”, czyli mówiąc inaczej program złożony na ogół z żelaznych pozycji, mocno związanych z kanonem lektur szkolnych. Mimo tej swoistej ostrożności repertuarowej przedstawienia tego okresu w „najgorszym wypadku były przyzwoite, sprawne, udane”(4)
Zainaugurował Orlicz działalność „bezpiecznie” popularną sztuką Fredry, dobrze przyjętą przez krytykę i widzów.
„Podkreślano dobrą grę Adama Cypriana w roli Cześnika i Henryka Dłużyńskiego jako Papkina” – pisał Jarosław Haak komentując dokonania pierwszego dyrektora wałbrzyskiego Teatru. „Równie przychylnie zostało przyjęte „Szczęście Frania” w inscenizacji Zbigniewa Beiserta z Tadeuszem Zapaśnikiem w tytułowej roli.
W drugim sezonie do najciekawszych widowisk należały „Sen nocy letniej” w reżyserii Orlicza I „Tango” Mrożka w reżyserii Zbigniewa Besserta.
Zdecydowanie najsłabszy okazał się trzeci sezon Orlicza, kiedy to jedynie „Niemcy” w jego reżyserii zostali zaakceptowani zarówno przez publiczność, jak i krytykę. (…)
Eklektycznie konstruowany repertuar skierowany był przede wszystkim do widowni o niewielkim doświadczeniu teatralnym, choć także do takiej, której nie kształtowała wyłącznie telewizja czy objazdowa estrada. Był to zatem teatr dość tradycyjny, ale zarazem rzetelny, wsparty przyzwoitym aktorstwem i kierujący się autentycznym szacunkiem dla widza.(…)
Ten model teatru skromnego, jednocześnie społecznie użytecznego został zaakceptowany przez znaczna część wałbrzyskiej publiczności.” (5)
Krystyna Tyszarska i Celestyn Skołuda dyrektor oraz kierownik artystyczny (1 września 1967 – 31 sierpnia 1970)
(…) (…)Wałbrzych wydawał mi się szczególnie atrakcyjny, ponieważ był sceną młodą, sądziłam więc, że mogę ją sobie uformować wedle własnych wyobrażeń o teatrze.
Po trzech sezonach Bronisław Orlicz, wraz z czołówką aktorów, przeniósł się do Białegostoku, a wałbrzyską scenę objęli Krystyna Tyszarska i Celestyn Skołuda. Zaproponowali oni odmienną linię repertuarową, opartą o wielki i największy dramat („Hamlet”, „Brytannik”) przegradzany niezbyt lotnymi komedyjkami oraz wydobytymi z lamusa „znaleziskami” („Niecnota w sidłach”, „Figiel za figiel”).
Trzyletni okres Tyszarskiej i Skołudy charakteryzował się dużą słabością zespołu aktorskiego, w którym przeważali adepci, co wpłynęło na brak kreacji aktorskich. Repertuar zaś spleciony ze „znalezisk” i arcydzieł „nie kokietował publiczności pozycjami, które lokują się poniżej godności placówki artystycznej”. (6)
Podobnie ocenił tę dyrekcję Jarosław Haak:
„Nowa dyrekcja zdecydowała się zaproponować wałbrzyskiej publiczności repertuar najwyższego lotu. Wśród wielu świetnych tytułów sukces, niestety połowiczny, przyniosła jedynie premiera „Hamleta” w reżyserii Krystyny Tyszarskiej. Spektakl ten – czytelnie eksponujący dramat władzy i odznaczający się klarowną inscenizacją – drażnił słaba obsadą kilku ról, bronił się natomiast dobrą grą Kazimierza Mohylewskiego, którego Hamlet – młody i gniewny – zdawał się współbrzmieć z gorącym finałem kończącej się dekady lat sześćdziesiątych. Ten sam etos władzy podjęła Tyszarska w szekspirowskiej „Miarce za miarkę” i byłoby to przedstawienie zgoła odkrywcze, gdyby ta wcale sugestywna inscenizacja znalazła wsparcie w równie sugestywnym aktorstwie.
Krystyna Tyszarska i Celestyn Skołuda usiłowali nadto zdobyć publiczność „Brytannikiem” Racine’a, „Maskaradą” Lermontowa, „Wujaszkiem Wanią” Czechowa, „Sułkowskim” Żeromskiego, ale przedstawienia te, inscenizacyjnie sprawne, niekiedy robione z wyobraźnią, utykały na mieliznach gry aktorskiej.
Próbowano co prawda sięgać do pozycji lżejszych, jak „Niecnota w sidłach” Radziwiłłówny”, „odludek” Menanadra czy „Kulig” Wybickiego, ale i ten repertuar, choć wystawiany stylowo i ze smakiem, nie zdołał przekonać do teatru ani widzów, ani recenzentów.” (7)
Adolf Chronicki dyrektor i kierownik artystyczny artystyczny (1 września 1970 – 31 grudnia 1974)
Przede wszystkim nie przyjąłbym funkcji dyrektora w ogóle, a w Wałbrzychu w szczególności. Trudno było do tego miasta ściągnąć wybitnych reżyserów, scenografów, aktorów, co – rzecz jasna – w jakimś sensie „limitowało” możliwości artystyczne teatru.
Kolejnym dyrektorem wałbrzyskiego Teatru został Adolf Chronicki. Jego niewątpliwą zasługą było wzmocnienie zespołu aktorskiego. Jednakże ambitne plany dyrektora nie zawsze udawało się zrealizować. Źle rozpoznane oczekiwania publiczności sprawiły, że zainteresowanie teatrem spadło. Mieszanina wielkich tytułów i niezbyt interesującej rozrywki nie budziła większego zainteresowania widowni. Adolf Chronicki został odwołany w trakcie trwania trzeciego sezonu swej dyrekcji. (8)
Nieoceniony świadek powstawania i rozwoju wałbrzyskiej sceny, Jarosław Haak, tak wspomina dyrekcję Chronickiego:
„Niemal natychmiast zjednał sobie widownię udana inscenizacją „Przepióreczki” Żeromskiego i świetnie zagrana rolą Przełęckiego. Wkrótce potem nowego dyrektora wsparła staranną reżyserią „Pigmaliona” Maryna Broniewska, zaś sam Chronicki świetną interpretacja postaci Higginsa utwierdził się na stanowisku pierwszego aktora wałbrzyskiej sceny. Potem jednak było coraz gorzej „Antygona” Sofoklesa raziła szkolna poprawnością, „Holsztyński” okazał się ponad siły zespołu aktorskiego, „Ślubom panieńskim” zabrakło wdzięku, zaś krwawym godom Lorki – napięcia.
Skoro zawiódł wielki repertuar, uznano za właściwe szukać ratunku w „małym”. Na wałbrzyskiej scenie zaczęły się pojawiać takie utwory, jak „Ostrożnie, świeżo malowane” Fauchois, „Druga twarz” Frickego, „Taka noc nie powtórzy się więcej” Stefanowicza, „Pepsie” Victora i „Ech, jabłuszko” Ariańskiego. To gwałtowne załamanie się linii repertuarowej teatru wywołało mieszane uczucia widowni i dość ostrą reakcję krytyki.”(9)
Aleksander Strokowski dyrektor i kierownik artystyczny artystyczny (1 stycznia 1975 – 31 grudnia 1976)
(…) miałem pewną ideę teatru i sądziłem – być może naiwnie – że będę ją mógł w Wałbrzychu zrealizować. Nie ma przecież żadnych dowodów na to, że dobry teatr może powstać wyłącznie w ośrodkach wielkości Wrocławia, Krakowa czy Warszawy.
Od 1 stycznia 1975 dyrekcje Teatru objął Aleksander Strokowski, w którego reżyserii „Jan Maciej Karol Wścieklica”, uhonorowany został na I Festiwalu Polskich Sztuk Klasycznych w Opolu. Do jego zasług należy także zaliczyć nawiązanie współpracy z zamkiem w Książu, w którym wystawiono kilka przedstawień, w tym znakomite „Parady”. Cały sezon 1975/1976 obfitował w doskonale oceniane spektakle. Obok wcześniej wspomnianych tytułów wymienić należy także „Rzeźnię”, „Cyda” i „Różę”.
O Strokowskim pisał Haak:
„Ten świetny inscenizator kierował wałbrzyską placówką dwa lata, przygotowując w tym czasie kilka premier, których rezonans – po raz pierwszy w dziejach sceny – zdecydowanie przekroczył granice Dolnego Śląska. Należy tu wymienić przede wszystkim „Wścieklicę” Witkacego w inscenizacji Strokowskiego, „Rzeźnię” Mrożka w reżyserii Inny Korogid oraz „Cyda” i „Parady” w opracowaniu Forda-Hanaoki. Zdecydowanie największym wydarzeniem tego okresu była jednak inscenizacja fragmentów „Róży” skojarzonych z II aktem „Wyzwolenia”. Spektakl ten, odznaczając się niezwykła dynamiką (reż. Aleksander Strokowski) i niebagatelną urodą plastyczną (scen. Wacław Kula), zwracał uwagę przenikliwą interpretacją polskiego losu, zdawał się sycić niepokojami współczesności i antycypować nadchodzącą przyszłość. I w tym sensie było to widowisko prawdziwie wizjonerskie. (…)
Strokowski zawsze zresztą traktował klasykę jako uniwersalny klucz do problemów współczesności. Próbował stworzyć w Wałbrzychu teatr polityczny. I co ważniejsze, scena wałbrzyska po raz pierwszy w swoich dziejach wykształciła odrębną, wyraźnie zindywidualizowaną poetykę, bardzo ekspresyjną, zarazem oddaną rygorom racjonalnego myślenia.” (10)
Funkcję dyrektora wałbrzyskiego Teatru Aleksander Strokowski pełnił do 31 grudnia 1976. (11) Będąc artystą wrażliwym i wymagającym, popadł w konflikt z częścią zespołu, co skłoniło go do odejścia z Teatru. (12) Po jego rezygnacji ze stanowiska, „bezkrólewie” trwało niemal pół roku.
Andrzej Maria Marczewski p.o. dyrektor i kierownik artystyczny (10 lutego 1977 – 10 marca 1977), – dyrektor i kierownik artystyczny (10 marca 1977 – 31 sierpnia 1981)
(…) czułem w sobie powołanie nie tylko inscenizatora lecz także ciągoty menadżera. Lubię tworzyć coś nowego choćby nawet w najtrudniejszych okolicznościach, zawsze jest bowiem szansa na powodzenie, pod warunkiem, iż działa się konsekwentnie.
Kolejnym dyrektorem został Andrzej Maria Marczewski. „Młody ten reżyser – pisze Haak – w programowych zapowiedziach obiecywał, iż oprze się na repertuarze współczesnym, powoła do życia scenę studyjną, stworzy teatr autorski i przywróci stary obyczaj gościnnych występów. Program ten realizował z dużą konsekwencją, choć z rozmaitym skutkiem artystycznym. Publiczność wałbrzyska zobaczyła wówczas Hankę Bielicką w „Moralności Pani Dulskiej”, Jadwigę Chojnacką w „Celestynie” Wojasa i Zofie Rysiównę w „Fedrze” Racine’a. Jednak widowiska autorskie, na przykład „Mur” Tettera, „Sprawiedliwość w Kioto” Orłowskiego czy też „Ballada o Hubalu” Urbankowskiego (niewątpliwie najlepsze widowisko z tego cyklu) były przykładem nadmiernego liberalizmu reżysera wobec autora i jego dzieła, co w przypadku „Posła” Marczewskiego przerodziło się w swoistą manifestacje artystycznego narcyzmu.
W czwartym sezonie swojej dyrekcji Marczewski powołał do życia (w 1979 roku) Ogólnopolski Festiwal Sztuk Dziecięcych pomyślany jako „inspiracja działań zmierzających do zainteresowania twórców teatralnych problematyką młodzieżową i dziecięcą” (13) Festiwal doczekał się pięciu edycji.
Rok powołania do życia festiwalu, będący rokiem jubileuszu 15-lecia Teatru przyniósł ze sobą nie tylko nowa inicjatywę artystyczną, ale także nową nazwę i zmianę linii repertuarowej. W Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego peryferyjną współczesną dramaturgię wyparły realizacje klasyki literatury. Na afiszu zagościły takie utwory jak: „Wieczór trzech króli” (reż. Maria Kaniewska), „Łotrostwa Skapena” (reż. Tomasz Grochoczyński), „Cesarz” (reż. Kazimierz Tałaj) i „Szewcy” (reż. Jacek Bunsch). Największy sukces przyniosła jednak głośna premiera „Mistrza i Małgorzaty” w znakomitej adaptacji i reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego. Na zakończenie pobytu w Wałbrzychu Marczewski przygotował wyśmienitą prapremierę traktatu moralnego Karola Wojtyły „Przed sklepem jubilera”.
Andrzej Maria Marczewski wytrwał w Wałbrzychu przez pięć sezonów. Udało mu się w tym czasie zrealizować własną formułę teatru, którego cechy to: wrażliwość na niepokoje współczesności, umiejętność filtrowania i adaptacji różnych awangardyzmów, skłonność do stylistyki agresywnej, wręcz ekspresjonistycznej.(14)
Maciej Dzienisiewicz dyrektor i kierownik artystyczny (1 września 1981 – 31 sierpnia 1982)
Chciałem decydować sam o sobie.
Po rezygnacji Marczewskiego, na jeden sezon objął Teatr Maciej Dzienisiewicz. Starał się on zstąpić uprawiany w Wałbrzychu teatr inscenizatora teatrem aktora i przyciągał publiczność komediowym repertuarem. Spośród zaproponowanych przez niego tytułów największym uznaniem publiczności cieszyły się „Sen nocy letniej” i „Lekkomyślna siostra”.
Waldemar Stasicki dyrektor i kierownik artystyczny (1 września 1982 – 31 stycznia 1989), – dyrektor naczelny (10 maja 1988)
Przede wszystkim Nie lubię określenia „teatr prowincjonalny”, bo jak powiedział Mrożek – prowincja może być równie dobrze w Warszawie, jak i w Paryżu, nie jest to bowiem pojęcie geograficzne, lecz raczej stan ducha i umysłu.
Dziedzictwo nieustalonej linii repertuarowej objął po nim Waldemar Stasicki preferujący teatr współczesny w niezbyt awangardowym wydaniu („Hamlet kuglarz”, „W małym dworku”) (15) Za największe wydarzenie okresu dyrekcji Stawickiego niestrudzony recenzent i kronikarz wałbrzyskiej sceny, Jarosław Haak uznał premierę sztuki Hanny Kralll „Powiedz, że jestem”.
Za dyrekcji Stasickiego zakończył żywot Festiwal Sztuk Dziecięcych i młodzieżowych, na który zabrakło pieniędzy i repertuaru. Inna katastrofą była konieczność opuszczenia budynku teatralnego, wymagającego gruntownego remontu i skazanie na półtora roku tułaczki w objeździe i poszukiwania nowych miejsc do prezentacji przedstawień. (16)
Wowo Bielicki (1 lutego 1989 – 31 sierpnia 2000) – dyrektor i kierownik artystyczny (od 10 maja 1988) dyrektor naczelny i artystyczny (11 maja 1988 – 31 sierpnia 2000)
(…) zobaczyłem, że Wałbrzych jest miastem bardzo plebejskim, robotniczym, że udział tzw. mieszczaństwa w strukturze tej aglomeracji jest bardzo ograniczony. „Wielki” świat „fachowców” od kultury nie zajmuje się prowincjonalnymi premierami.
Po Stasickim kierownictwo artystyczne Teatru objął Wowo Bielicki. Swoje propozycje repertuarowe adresował on do szerokiej publiczności. Tymczasem zaczynały już zarysowywać się poważniejsze kłopoty finansowe. Wowo Bielicki uznał, że w tej sytuacji sięganie do repertuaru lżejszego i wystawianie jak największej ilości premier będzie skutecznym sposobem ratunku. Repertuar był bardzo różnorodny. Obok nowości wystawiano też klasykę polską i obcą. Największym osiągnięciem tego okresu było „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego.
Za dyrekcji Bielickiego powrócono do poniechanego przed laty pomysłu obdarowania Teatru budynkiem teraz już „dawnego” GDK. Po trzydziestu latach projekt okazał się równie kłopotliwy, a szansa na jego zrealizowania równie nikła.
Danuta Kubica (1 września 2000 – 30 czerwca 2001) – p. o. dyrektor (1 lipca 2001 – 31 sierpnia 2002) – dyrektor i Krzysztof Kopka – kierownik artystyczny
Po najdłuższej w historii Teatru dziesięcioletniej dyrekcji Bielickiego, jego miejsce zajęła Danuta Kubica, długoletni zastępca dyrektora. Kierownictwo artystyczne objął Krzysztof Kopka, związany poprzednio z Teatrem Dramatycznym w Legnicy. Wtedy też rozpoczęła się krótka, ale bez wątpienia owocna współpraca między obu teatrami. Formalnie potwierdzona podpisaniem porozumienia. Nasz partner był szczególnie interesujący, bo trafiliśmy na jego szczytowy okres twórczy. O Legnicy było wówczas głośno.
Oba zespoły przygotowały razem „Wspólny pokój” wg prozy Uniłowskiego, w reżyserii Krzysztofa Kopki. W pamięci widzów szczególnie wyryła się jednak inscenizacja „Snu nocy letniej” w Szczawnie Zdroju. Niewątpliwy sukces nie załagodził konfliktu, jaki powstał w teatrze i zarówno Danuta Kubica, jak i Krzysztof Kopka zrezygnowali ze współpracy.
Danuta Marosz i Piotr Kruszczyński
1 września 2002 roku nastąpiła zmiana kierownictwa Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. Danuta Marosz otrzymując nominację dyrektorską, zaproponowała szerszą formułę działań. Wspólnie z Piotrem Kruszczyńskim, który z początku objął stanowisko konsultanta artystycznego, zadeklarowali powrót Teatru Dramatycznego do życia „po chwilowej zapaści.”
W czasie dyrekcji artystycznej Piotra Kruszczyńskiego istniejący od ponad 40 lat Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu przeżywa swój renesans. Od sezonu 2002/03 podejmuje śmiały dialog z rzeczywistością miasta, nie boi się mówić o życiu bardzo specyficznej wałbrzyskiej społeczności i przekłada jej sprawy na język sceny (Rewizor, Czyż nie dobija się koni?, Kopalnia). Teatr reinterpretacji klasyki (Przed wschodem słońca, Iwona, księżniczka Burgunda, Burza) i prapremier, teatr młodych twórców, niekonwencjonalnych rozwiązań i artystycznych debiutów (Maja Kleczewska, Karina Piwowarska, Jan Klata, Artur Tyszkiewicz, Arkadiusz Tworus, Michał Walczak, Rafał Kosowski, Paweł Zdun).
Teatr najnowszej dramaturgii rodzimej i obcej, miejsce pojawiania się po raz pierwszy dramatów na scenie („Piaskownica”, „Powinni tego zabronić”, „Kufehek”, „Kopalnia”, „Był sobie POLAK POLAK POLAK i diabeł”, „Ja jestem Zmartwychwstaniem”). Motywem przewodnim repertuaru jest pytanie o kondycję współczesnych Polaków, o niezmienność wartości, o społeczną cenę zachodzących w kraju zmian… Taki kształt repertuaru dyktuje potrzeba prowadzenia żywego dialogu z widzem. Wyraźnie zauważalna tendencja konsekwentnego sięgania po teksty współczesnych dramaturgów zaowocowała zainteresowaniem zarówno ze strony publiczności, jak i krytyków, którzy regularnie wymieniają wałbrzyski Teatr wśród czołowych scen w Polsce. Miejsce to potwierdzają liczne nagrody zespołowe i indywidualne zdobyte na prestiżowych festiwalach i przeglądach teatralnych.
O teatrze świadczy zespół aktorski, którego podstawowym atutem jest właściwe rozumienie roli gry zespołowej w procesie tworzenia spektaklu, czasami nawet kosztem rezygnacji z własnej indywidualności scenicznej. Postawa ta zaowocowała wybitnymi spektaklami: „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Rewizor”, „Czyż nie dobija się koni?”, „…córka Fizdejki”, „Iwona, księżniczka Burgunda”. Prezentowane na wielu znamienitych scenach kraju, wszędzie przyjmowane są z wielkim aplauzem, zyskując prestiżowe nagrody. W poczet laureatów wpisały się także spektakle prapremierowe: „Kufehek”, znanego scenarzysty filmowego – Jana Purzyckiego i najliczniej obsypana nagrodami za reżyserię i mistrzostwo aktorskie – „Piaskownica”, debiutującego w Wałbrzychu a dziś bardzo już cenionego twórcy młodego pokolenia – Michała Walczaka.
Wałbrzyski Teatr Dramatyczny prowadzi również szereg działań okołoteatralnych, często o charakterze edukacyjnym dla dzieci i młodzieży, np. „Teatr dla Wszystkich”, „Konkurs na Recenzję ze Spektakli Teatru Dramatycznego”, „Konkurs na Sztukę Teatralną”, wspiera szkoły w realizacji ścieżek edukacyjnych: prozdrowotnej i medialnej. W wyniku tych działań, wokół Teatru skupiła się liczna grupa młodzieży w warsztatach teatralnych oraz w tzw. „Cieniach Teatru”, wspierających działania promocyjne spektakli oraz tworzących własne pismo teatralne „Nieregularnik Teatralny”. Teatr powołał do życia „Muzyczne Foyer”, na którego kameralnej scenie prezentowane są recitale autorskie, jedynym kryterium jest ich poziom artystyczny. Koncepcja szerokiego otwarcia Teatru zrodziła przedsięwzięcia typu „Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne”, tj. swoisty przegląd polskich wydarzeń teatralnych, czy „Dni Dramaturgii” będące formą prezentacji współczesnej literatury narodów europejskich i szansą dla młodych twórców teatralnych: aktorów, reżyserów, autorów. Kolejną inicjatywą jest powołanie galerii. „www.staraszatnia”, prezentującej grafiki komputerowe, plakaty, fotografie. To dało szansę wałbrzyszanom kontaktu z pracami takich mistrzów obiektywu jak Edward Hartwig czy Maciej Rusinek. Autorami wystaw są również rodzimi twórcy, bowiem Teatr otworzył się nie tylko na widza, jego rzeczywistość, ale na promocję sztuki, otwierając swoim miłośnikom dostęp do niej w najszerszy możliwy sposób.
Danuta Marosz i Piotr Kruszczyński podjęli współpracę z młodymi twórcami, czyniąc znaczący zwrot w polityce repertuarowej. Program artystyczny nakreślony przez Piotra Kruszczyńskiego przyczynił się do nawiązania z wałbrzyską widownią żywego dialogu. Problemy społeczne i ekonomiczne, które zdominowały życie miasta po zamknięciu kopalń stały się głównym tematem przedstawień.
Teatr stał się obserwatorem i komentatorem, nie unika najboleśniejszych przejawów życia, nie boi się poruszania drażliwych problemów, staje się swoistym centrum współczesnej dramaturgii, miejscem, gdzie pierwsze kroki stawiają z wielkim powodzeniem dramatopisarze i realizatorzy. Kruszczyński konsekwentnie „importuje” do wałbrzyskiego teatru twórców ze swojej generacji. Młodzi reżyserzy mają okazję zapoznawać wałbrzyszan z najnowszymi dramatami w kolejnych cyklach dni dramaturgii. W teatralnym kalendarzu imprez zaistniało też „Ogólnopolskie Forum Fotografii Teatralne”j, jedyna tego typu impreza w Polsce.
Teatr Dramatyczny im Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu w ciągu zaledwie jednego sezonu (2002/2003) zdołał pokonać wielką przepaść, jaka dzieli małą, lokalną scenę od wielkich, uznanych teatrów w dużych miastach. Konsekwentnie realizując przyjęte założenia repertuarowe, obejmujące przede wszystkim najnowszą dramaturgię, poruszającą najistotniejsze problemy miasta i regionu, zwrócił swymi realizacjami uwagę krytyki i teatromanów z całej Polski. To zainteresowanie przełożyło się na liczne zaproszenia do udziału w najważniejszych festiwalach teatralnych w kraju (m.in. DIALOG, KONTAKT, INTERPRETACJE, a także i w Paryżu, Moskwie, Berlinie…
Konsekwentnie wdrażana w życie idea teatru AMA (Aktualny Mądry Atrakcyjny) sprawiła, że z Teatrem zaprzyjaźniła się grupa odbiorców utożsamiających się ze spektaklami proponowanymi w repertuarze. Wałbrzych z zagłębia węglowego przekształcił się w zagłębie teatralne, które na światło dzienne wydobyło talent Michała Walczaka, Jana Klaty czy Mai Kleczewskiej. To właśnie w wałbrzyskim Teatrze rozpoczynali swoją wędrówkę na szczyt.
Trafność doboru repertuaru nie zahamowała dalszych poszukiwań artystycznych. Z potrzeby zaprezentowania publiczności najnowszej literatury dramatycznej narodziły się Dni Dramaturgii, z potrzeby przybliżenia najnowszych trendów w sztuce teatralnej powstały „Wałbrzyskie FANABERIE Teatralne”, z potrzeby nieustannego, bliskiego kontaktu z widzami powstają liczne programy edukacyjne dla młodzieży. Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu stał teatrem otwartym: zaprzyjaźnił się z Miastem i jego mieszkańcami, rozszerzając swoją działalność o nowe formy aktywności artystycznej. Obok przedstawień własnych Teatru, będących jego chlubą i najważniejszym zadaniem, powstawać zaczęło tutaj wiele spektakli warsztatowych, rozwijały się nowe formy edukacyjne i prowadzony jest nieustający dialog z Publicznością.
Od sezonu 2008/2009 rozpoczyna się teatralna współczesność, czyli temat na kolejną opowieść. W przyszłości.
Od 2008 roku rozpoczął się nowy etap w życiu Teatru – dyrekcja artystyczna Sebastiana Majewskiego, szefującego wespół z Danutą Marosz.
Sebastian Majewski, rozpoczynając pracę w Teatrze Dramatycznym, zaproponował cykl działań okołoteatralnych pod nazwą „Miejski przebieg”. Misją projektu było poznanie specyfiki miasta poprzez odwołanie się do kategorii charakteryzujących organizmy żywe (cechy charakteru, zmysły). Byłą to próba budowania pozytywnego wizerunku miasta poprzez odwołania do wyobraźni, wrażliwości, wspomnień. Projekt zakładał aktywność uczestników. Był to pierwszy zwiastun nadchodzących zmian w kształtowaniu repertuaru i formułowaniu misji Teatru.
Majewski, rozwijając i przeobrażając „wałbrzyskie fascynacje” poprzednika, nie poprzestał na dialogu i obserwacji, ale zdecydował się dotknąć materii miasta, zanurzyć się w niej. Z Wałbrzycha uczynił i temat, i obiekt działań artystycznych, dążąc do swoistej teatralizacji przestrzeni miejskiej. Spacery, z perspektywy czasu, wydają się preludium do wyprowadzenia spektaklu z siedziby Teatru.
Pierwszy sezon dyrekcji Majewskiego można określić mianem „łagodnie przejściowego” pomiędzy ideą eksploracji lokalnych tematów uniwersalizowanych przez nowych twórców i reinterpretacji klasyki a poszukiwaniem wielorakich kontekstów artystycznych do wybranych tematów. To przejście od zaangażowanego lokalnie teatru, ku bardziej autonomicznej formie przebiegało jednak ewolucyjnie. Za swoisty zwiastun tego poszukiwania można uznać „Kierunek 074” inicjatywę artystyczną nowego dyrektora, nadal związaną ściśle z Wałbrzychem – jego historią i tożsamością. W obrębie tego cyklu powstawały spektakle i performansy, czytania i dyskursy na pograniczu happeningu. Dyrektor rozpoczął budowanie teatru o wyraźnie autorskim charakterze, a trzonem „Kierunku 074” były jego sztuki („Świadectwo wzlotu upadku wzlotu wzlotu wzlotu upadku itd. Antka Kochanka”. „Peregrynacje Czarnej Izy Wałbrzyskiej”, „Z rodziny Iglaków”).
Nowy sezon zaplanowany został przez Sebastiana Majewskiego pod hasłem „znamy, znamy!”. Ów „tytuł” sezonu oznaczał, że w repertuarze pojawiały się przedstawienia oparte o znane motywy kulturowe, zwłaszcza literackie i filmowe, którym przeniesienie na scenę nadawało nowe znaczenie. Poprzez cykl spektakli różnych twórców, Majewski budował swoją własną opowieść o kulturowych schematach. Każdym tytułem starał się przekraczać przyzwyczajenia, kontestować modelowe i pozbawione refleksji interpretacje.
Polemikę ze stereotypem kontynuował w następnym sezonie pod hasłem „ZNAMY, ZNAMY do kwadratu”, co oznacza, że prezentowane na scenie spektakle stanowić miały wyraźne nawiązanie do popularnych motywów kulturowych: filmowych i literackich… Tylko jeszcze bardziej.
Kolejny sezon „wolimy, wolimy” brał „na warsztat” popularne gatunki, by znów w obrębie tego, co pozornie znane, szukać niezwykłości. Podobnie było w sezonie „!zapooomnij?”, który redefiniował znaczenie świąt – zarówno świeckich, jak i religijnych.
Kluczem do dyrekcji Sebastiana Majewskiego wydaje się słowo „nieoczywistość”, gdyż z żelazną konsekwencją twórczo igrał z oczekiwaniami widzów, nie unikając przy tym konfrontacji, szukając płaszczyzny spotkań i wymiany opinii. Zaproponował cykl debat poświęconych spektaklom repertuarowym, odkrywał dziwne i piękne zakątki miasta i zapraszał widzów, by przyjrzeli się im na nowo. Uciekał ze spektaklami do kina, kopalni, mieszkania – byle zerwać z rutyną, zaskoczyć, znaleźć nowy kontekst. Rozszerzył i przeobraził formułę „Dni Dramaturgii”, wzbogacając ją o nowe tematy, budując z czytania performatywnego prawdziwy performans.
Kodyfikując i katalogując swoje pomysły w cykle i tematy, Majewski, paradoksalnie, każdym projektem starał się zrywać istniejące schematy. Poszukiwał nowych form wyrazu i eksplorował tereny teatrowi nieznane. Wniósł ze sobą poczucie nieskrępowanej wolności twórczej i z tym poczuciem kreował wizję swojego repertuaru, nie tyle jako dyrektor zarządzający instytucją, co reżyser budujący z poszczególnych spektakli i projektów jeden autorski metaspektakl. Konsekwencja i spójność tej koncepcji przyniosła jej zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Niezaprzeczalnie jednak zwróciła uwagę teatralnej Polski i nie pozwoliła zapomnieć o Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, który od przeszło dekady udowadnia, że definitywnie porzucił status sceny prowincjonalnej.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że, podobnie jak poprzednik, Sebastian Majewski w pokojowy i płynny sposób przekazał teatr swemu następcy, który we wrześniu 2013 r. rozpoczął najnowszy etap historii wałbrzyskiej sceny: „dyrekcję Danuty Marosz i Piotra Ratajczaka”.
Piotr Ratajczak, reżyser znany wcześniej w Wałbrzychu z realizacji „Bohatera roku” i „Sorry, Winnetou” , przejął dyrektorskie stery od Sebastiana Majewskiego 1 stycznia 2013 roku. Do jesieni realizował „zaprogramowany” przez poprzednika sezon „!zapooomnij?”( sygnując już m.in. premiery: „Betlejem polskie” w reż. Wojciecha Farugi, „Na Boga!” w reż. Marcina Libera i „W samo południe” w reż. Wojtka Ziemilskiego), by od września 2013 r. rozpocząć wdrażanie swojego pomysłu na Dramatyczny.
Ratajczaka od początku interesowała klasa średnia i „klasa ludowa”, z którą chciał wejść w bliski dialog. Postanowił przyjrzeć się jej systemowi wartości i jednocześnie otworzyć teatr na nową komunikację z widzem oraz nową tematykę.
Pomysłem na wejście w bezpośredni kontakt z publicznością miał być sezon (2013/2014) zatytułowany „Normalsi. Żadnych herosów. Dekalog”, podejmujący problem etyki i moralności w codziennym życiu. Inspirowany kultowym cyklem filmowym Kieślowskiego/Piesiewicza „Teatr Moralnego Niepokoju” wpisany był w plan kreowania „teatru popularnego z misją społeczną”.
Gdy z moralnością polskiej klasy średniej mierzyli się zaproszeni po raz pierwszy do współpracy w Wałbrzychu Maciej Podstawny („Dekalog. OPOWIEŚCI PLEMIENNE”) czy Marcin Wierzchowski („Dekalog. VOLARE”), sam Ratajczak poszukiwał nowego kontekstu wałbrzyskiego, rozczytując pamiętniki mieszkańców. Efektem był spektakl „Wałbrzych Utopia 2.039”, którym teatr jednocześnie świętował 50. sezon artystyczny.
Równolegle do „Normalsów” nowy dyrektor zaproponował nurt sowizdrzalski, w postaci radykalnej rozrywki, wychodzącej z teatru do barów w Śródmieściu. Tak narodził się pomysł na serial kabaretowy „Dom Aktora” Michała Walczaka (dotychczas 4 odcinki) oraz cykl stand-upów: „Stój, bo strzelam!” . Zaproszenie widzów do wspólnoty w, rozbrajającym trudną rzeczywistość, śmiechu.
Kontynuacją opisywanych wyżej poszukiwań jest trwający obecnie sezon „Jak wam się podoba?”, pomyślany jako konfrontacja z powszechnymi gustami publiczności oraz badanie w Wałbrzychu pulsu teatru ludowego. Teatru, który ma zamiar w ambitny sposób realizować postulat społecznościowej sztuki „dla ludzi”.
Wraz z dyrekcją Piotra Ratajczaka Teatr zaczął intensywniej realizować koprodukcje (z Teatrem Współczesnym w Szczecinie, Teatrem WARSawy, Teatrem Łaźnia Nowa w Krakowie/Festiwalem Boska Komedia, Międzynarodowym Festiwalem KONFRONTACJE w Lublinie).
Nowy szef artystyczny postanowił zaprosić do współpracy nie tylko twórców młodego pokolenia, dopiero rozwijających reżyserskie skrzydła, ale także tych już uznanych, można by rzec – klasyków polskiego teatru. I tak z zaproszenia do Wałbrzycha reżyserki Anny Augustynowicz powstał spektakl „Męczennicy”.
Skierowane w znacznej mierze do młodzieży przedstawienie realizuje jeszcze jeden cel obecnej dyrekcji – by dotrzeć repertuarem do nastoletniego widza, który w polskim teatrze bywa pomijany. Z potrzeby wypełnienia tej luki narodził się pomysł na tegoroczne polsko – niemieckie Dni Dramaturgii „Z ogniem w głowie – spotkania z dramaturgią dla młodzieży” (kuratorski projekt Iwony Nowackiej i Doroty Kowalkowskiej), w ramach których twórcy z obu krajów dyskutowali o teatrze „młodych dorosłych”. Z inicjatywy dyrektora powstała nowa amatorska grupa teatralna działająca przy Teatrze, zrzeszająca młodzież i dorosłych – „Grupa Robocza”.